Kurcze wczoraj znowu wpadła jakaś galaretka, reszta dnia jedzeniowo ok. Zrobiłam dzieciom galaretkę z bitą śmietaną na deser no i została jedna miseczka, maż nie chciał to co przecież nie mogło się zmarnować i zżarłam . Taki ze mnie łakomczuch...Nic nie poradzę że kocham wszystko co ma cukier. Powiem wam ze nawet za bardzo nie ubolewam nad tą galaretką, bo w końcu dieta to nie kara co nie
Dzisiaj na razie ok bez grzeszków, nawet już poćwiczyłam 24 min skakanka i 15 min dywanówki, coś nie mogę się wziąć za rozpisanie treningów . Na początku chciałam ćwiczyć 6x w tygodniu, ale dzisiaj stwierdziłam że 5x w zupełności wystarczy. Nie chce się zniechęcić przetrenowując się. Może kiedyś jak będzie mi mało to wtedy zaczną 6x7
Oby tak dalej ! Do dnia ważenia dużo nie zmotało
Alegzi
26 stycznia 2018, 20:11Galaretka z bitą śmietaną? Pyszności :)
svana
26 stycznia 2018, 13:23a ja tam galaretkę z owocami i czasem kisiel wciagne:)
margarettttttttt
26 stycznia 2018, 12:48też wychodzę z założenia...., że nic nie może się w kuchni zmarnować. o zgrozoooo, przypomniałąś mi, że mam w kuchni ostaniego burgera z wczoraj, przysięgam nie zjem go ;) galaretkę wybaczamy z racji tego, że trening na dziś wykonany. miłęgo dnia!
antosiowaaa
26 stycznia 2018, 12:52Dzieki Tobie również życzę miłego dnia :-D