Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
- 11 kg w 8 miesięcy. Dziś świętuję pierwszy
sukces :) i wspominam pociążowe zmagania z wagą.


Dziś na wadze zobaczyłam 56,1 kg.
Ważyłam się kilka razy, żeby sprawdzić, czy mnie wzrok nie myli, ale nie - wynik zawsze ten sam
I tak sobie uświadomiłam, że to już 11 kg za mną i że chyba mam prawo dziś poświętować i pocieszyć się tym pierwszym sukcesem

Powspominałam dziś trochę od rana,
jak to ze mną było...


W ostatnim miesiącu ciąży ważyłam 78 kg. Przytyłam 20 kg, choć założenie miałam takie, że tym razem nie przybiorę więcej niż 12 kg... Ale nie dało się. Próbowałam utrzymywać się w ryzach, ale apetyt miałam ogromny i potrzebę jedzenia jakąś taką organiczną, że przestałam ze sobą walczyć. Generalnie wyglądałam w ciąży ładnie, nie jak monstrum, tylko jak kobieta z duuużym brzuchem
Bo mój brzuch był naprawdę ogromny. Postronni obserwatorzy podejrzewali mnie o bliźnięta
Ostatecznie dzieciątko moje kochane okazało się
średnim chłopcem, w wadze 3.400 kg.


Przez czas połogu (pierwsze 6 tygodni) nie przejmowałam się wagą. Jasne, że chciałam chudnąć, ale uznałam, że to nie czas na diety i ograniczenia. Dość długo po cesarce byłam opuchnięta i waga na pewno była wysoka z powodu zatrzymanej wody. Wraz z kontrolną wizytą u dr Gin zważyłam się. Wynik 67 kg. Czyli 12 kg spadło samo,
bez jakichkolwiek starań.


To była moja waga startowa.
Zaczęłam myśleć o tym, co jem. Na początek nie ograniczałam ilości, ale zwróciłam uwagę na jakość jedzenia. Przeszłam na gotowane mięso, warzywa na parze, wyłącznie ciemne pieczywo i tego typu podstawowe zasady zdrowego żywienia. Czyli nic strasznego - same przyjemności


Przy wadze 64 kg weszłam do grona Vitalijek i Vitaliuszy. Już wtedy zależało mi na jakimś konkretnym planie żywieniowym i jasne stało się dla mnie, że trochę muszę zmniejszyć ilość jedzenia.

Na Vitalii kobiety karmiące piersią nie mogą się odchudzać, więc zaproponowano mi dietę dla matek karmiących właśnie i jakieś 2.500 kcal dziennie do zjedzenia.
Na takim bogatym jedzeniu schudłam do 58 kg!
Czyli do wagi sprzed ciąży



Dodam jednak, że do planu żywieniowego włączyłam ćwiczenia. 3 miesiące ćwiczyłam 5 x dziennie.
Zaczęłam od Ewy Chodakowskiej ,
potem zakochałam się w Jillian Michaels ,
a na koniec odkryłam Mel B  i jej 10-minutowe treningi. Chodziłam też 2 x w tyg na pilates.

Gdzieś od stycznia waga się unormowała na tym poziomie i wahała się w granicach 57-58 kg.
Moje ciało zaczęło wyglądać dobrze, ale... nie tak dobrze, jak bym chciała. Dlatego zmieniłam dietę dla karmiących, na dietę odchudzającą. Laktacja u mnie powoli ustaje, dziecię rozszerza swój repertuar żywieniowy, więc czas najlepszy na odchudzanie.


No i po świętach i po okresie demobilizacji
nareszcie coś się ruszyło!

Dzisiejsze 56,1 to najniższa waga jaką zobaczyłam na wyświetlaczu wagi.
I uświadomiłam sobie, że jej osiągnięcie zajęło mi
8 miesięcy. Długo.
Ale trzeba oddać sprawiedliwość faktom, że przez
7 miesięcy byłam w etapie utrzymania wagi właściwie, na bogatej w kalorie diecie a i  tak schudłam.
Myślę, że to dzięki ruchowi, bo przy dzieciach jest co robić, a ja jeszcze regularnie ćwiczyłam.


Bardzo się cieszę z dzisiejszego wyniku. To mój pierwszy sukces na drodze do wymarzonej sylwetki. Druga liczba, na którą czekam z utęsknieniem to 55 kg. Te dwie piąteczki to moje marzenie
A kolejnym celem jest 53 kg.
Waga, którą chcę osiągnąć i utrzymać to 52 kg
i BMI na poziomie 20.


Aktualnie już nie ćwiczę w domu, bo nie mam czasu. Zbyt wiele teraz dzieje się w moim życiu: muszę zorganizować przeprowadzkę, rozliczyć się ze wszystkiego w byłej pracy, zaaklimatyzować się w nowym miejscy pracy, urządzić się w nowym mieszkaniu.
Dużo wyzwań przede mną!
Mam nadzieję, że ten wiatr, który teraz wieje w moje żagle sprawi też, że dojdę do mojego celu i spełnię moje marzenie o tym, żeby być piękną, zadbaną,
 szczupła kobietą.


Czuję, że teraz jest dobry okres w moim życiu,
bo mam już dzieci, kochanego mężczyznę
i bazę życiową do tego, żeby się rozwijać.
Więc teraz nadchodzi mój czas!
I chciałabym przeżywać go w ładnym, szczupłym ciele.


Zabroń mi czegoś,  powiększony demot







  • Ptysia1602

    Ptysia1602

    19 kwietnia 2013, 11:05

    Gratuluje ogromnego sukcesu:)

  • bluefitsky

    bluefitsky

    19 kwietnia 2013, 11:02

    Jakie piękne i pozytywne słowa płyną od Ciebie:) Gratuluję sukcesu, Podziwiam Cię. Stałaś się moją motywacją:D

  • lemoncia

    lemoncia

    19 kwietnia 2013, 11:00

    wow! :O

  • ita1987

    ita1987

    19 kwietnia 2013, 10:57

    Gratuluję! ;-)

  • mala2580

    mala2580

    19 kwietnia 2013, 10:57

    super się czyta.. gratulacje!:) i szczerze życze abyś doszła do tego momentu w którym będziesz zadowolona ze swojego ciała wpełni. ogromny sukces:) trzymaj się;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.