Wczorajszy dzień 100% dietkowy. Pochłonęłam 1020 kcal a na siłowni dałam sobie wycisk i poszło 1500kcal.
Mój P jak mnie wczoraj po siłowni zobaczył to spytał czy było ostro, bo tak jakoś wygladam.
A i owszem było, było. Koszulkę mogłam wyrząć, cała mokra była.
Na dzisiaj już umówiłam się z dziewczynami, że przyjdę więc nie mogę ich zawieść.
Tak sobie wczoraj rozmyślałam o zamierzchłych czasach, czyli jak mi się udało schudnąć 40 kg. Nie mam do tej pory pojęcia. Pamiętam tylko, że miałam stany depresyjne i ogólnie miałam wszystko głęboko w ... Byle tylko nikt ode mnie nic nie chciał.
Obecnie satysfakcjonowałoby mnie 15 kg. To już byłoby nieźle.
A jak na razie nawet się nie zważyłam, żeby sprawdzić ile mam nadwyżki.
Cóż. Musze spiąć pośladki. Do marca powinnam ważyć już z 70 kg, bo to termin kiedy muszę wybrać suknię ślubną a ja w lesie, bez zapału i chęci.
takaja27
29 listopada 2011, 15:41ale Ci zazdroszcze tej silowni. Mi tez sie juz tak za nia teskni, ze najchetniej poszlabym tam teraz, w tym momencie!!!!! Coz, musze poczekac do stycznia na przyplyw gotowki. Pozdrawiam
reiven
29 listopada 2011, 14:17:) życzę Ci pozytywnego myslenia!