Jest całkiem nieżle. Nie nażarłam sie jak zawze więc było ok. Nie obyło sie bez drobnych grzeszków ale zmieściłam się w 1400 kcal.
Poza tym byłam na zakupach i szalałam. Mój P. nie chciał mnie wcale zabrać bo mówi, że mi to śię dużo podoba ale jakoś nigdy nic nie kupuję a tutaj proszę, wydałam resztę mojej wypłaty i trochę jego. Poprostu szalałam. Kupiłam sobie spodnie (bo musiałam), buty - bo były fajne i przecenione, jeden sweterek bo był niezły i niedrogi i jeszcze jeden bo poprostu zakochał sie w nim. Jest piękny. Ekscytuje sie tym, bo nigdy jeszcze nie kupiłam tylu rzeczy naraz. Zupelnie jak nie ja. Coś mnie opętało.
lesson
25 lipca 2011, 14:37haha, to tak jak ja, takie wyprzedaze wszedzie, ze zal nie kupic fajnych rzeczy po tak niskich cenach, zaszalałam i kupilam kilka bluzek, zrobie renament w szafie i powyrzucam stare...
diakq
25 lipca 2011, 09:34ja uwielbiam takie zakupy,raz a porządnie :)