Właśnie podliczyłam ile zjadłam. Byłam pewna że ze 2000 kcal jak nie wiecej. Dieta dietą ale na kolację wypiłam aż 2 piwa. Pyszne były - Łomża miodowa- pychotka. No ale nie ważne, ważne jest to, że to pyszne puste kalorie, w dodatku wyglądam dzisiaj jakbym w ciaży była mam taki okrąglutki bebeluszek, więc nastawiłam sie na ogromną ilość pochłoniętych kalorii. Więc licze. Licze i licze i tylko niecałe 1300. Do tego jeszcze cieżko pracowałam po południu fizycznie. Więc może jakbym trochę się zawzięła i ograniczyła pysznościowe piwka to może uda mi się zgubić co nieco.
Kupiłam sobie błonnik i mam zamiar stosować w celu ograniczenia porcji żywieniowych. Zobaczymy co z tego wyjdzie. A i od dzisiaj - ale to już na 1200%- żadnych chipsów i lodów i batonikó. Bez tego mogę się obyć bez większych problemów.
dukanka1985
29 czerwca 2011, 10:11Łomża miodowa??nie widziałam, nie piłam, musze ją odszukać u mnie w sklepach :)
dukanka1985
29 czerwca 2011, 10:11niestety, w lato najbardziej mi ciężko odmówić sobie piffka :) Ale myślę, ze nic zlego, ze wypiłaś, ja piję nieraz kilka razy w tygodniu ze znajomymi i nic się nie dzieje :)
mate1
29 czerwca 2011, 08:58Podziwiam ja ledwo daję rady na 1500 kcal a to przynajmniej kromka chleba z wedliną więcej no lub pół czekolady. Dasz radę wierzę w Ciebie
JankaBu
29 czerwca 2011, 08:34też było piwko. Zawsze piję, gdy zaczynam puchnąć i organizm zaczyna gromadzić wodę. Potem sikam jak najęta. Podobno piwo dobrze robi na nerki. A nawet jeżeli to nieprawda to dobrze mieć jakieś a'la medyczne usprawiedliwienie. ;)