Hej Chudzinki...
Dawno mnie tu nie bylo, z dietkowaniem raz lepiej, raz gorzej...
Udalo mi sie zrzucic kolejne 3kg, wiec przesuwam pasek. Jak dla mnie to jest strasznie wolno...
Nie jestem zadwowolona, nadal nie wygladam zbyt atrakcyjnie w dzinsach, ale przynajmniej sie w nie mieszcze.
Wiadomo, to nie jest wymarzona letnia figura.
Pisze dzis dlatego, ze przedwczoraj zjadlam pizze, 4 kawalki.. Do tej pory zle sie czuje, wczesnie chodze spac i wstaje pozno.. taka ociezala...
Mam nauczke na przyszlosc - nie warto jesc takich rzeczy, nie ze wzgledu na kalorie itd.. Tylko przez to, ze po zdrowym jedzeniu taka pizza to straszna kara dla ciala...
Nie czuje sie wcale dobrze, wiec dzis pije wode i jem pomidory... moze mi brzuch troche zejdzie wreszcie!
Ehh.. i na co mi to bylo.
- Tak poza tym to czytam wasze pamietniki i duzo dziewczyn stosuje jakies diety, typu: baletnicy, kopenhaska, atkinsa, kapusciana itd.. przez tydzien a potem maja kompulsa i wracaja do zlych nawykow.
Kazda kolejna dieta nie jest juz tak efektywna.
Moim zdaniem, jesli ktos ma ten problem to powinien dolaczyc do jakiejs grupy wsparcia. Tutaj, w UK najpopularniejsze sa weight watchers i slimming world.
Moje 2 kolezanki z pracy zrzucily po 12kg w jakies 8 miesiecy i dalej chudna...
jedna z nich przyniosla mi wszystkie poradniki do ktorych sie stosuje. Po dokladnym przejrzeniu musze powiedziec, ze zasady sa proste.
Gownie polega to na:
- gotowaniu przy uzyciu zamiennikow: np. jesli gotujecie carbonare, to makaron zamienia sie na pelnoziarnisty, ser i smietane na serek o niskiej zawartosci tluszczu, do tego zamiast bekonu to chuda szynka. Oczywiscie smazenie na teflonie lub na 1kcal sprayu.
- przy kazdym posilku weglowodany i tluszcze maja zajmowac 1/3 talerza a reszta muszi byc wypelniona tak zwanymi "free foods" czyli warzywami (surowymi lub gotowanymi).
- duzo przepisow jest tez na desery. Przy dodaniu odrobiny slodzika i gorzkiego kakao do niskotluszczowego serka otrzymamy prosty krem czekoladowy. Oczywscie to tylko przyklad ale zaspokoi ochote na slodkie.
- posilki sa latwe i szybkie w przygotowaniu (tutaj w UK wiekszosc otylych ludzi nie gotuje lecz kupuje gotowce i zarcie na wynos). Dlatego jak zobaczylam przepis na salatke czy spaghetti w jednej z ksiazek to sie zlapalam za glowe i pytam: to ktos nie umie ugotowac makaronu??!! No jak sie okazuje to nie. Wiec na przyklad ziemniak w mundurku jest robiony w mikrofalowce (jest bardzo dobry, sprawdzalam) i zajmuje 5 minut. W miedzyczasie mozna zmieszac tunczyka z super lekkim majonezem i pokroic warzywa zeby wypelnic reszte talerza.
- kazdy moze jesc warzywa i owoce (wiekszosc) bez ograniczen wiec nikt nie chodzi glodny.
- motywacji. Kiedy co tydzien jestecie wazeni przy calej grupie i np. notujecie duzy wzrost wagi, reszta osob wie, ze nie przestrzegaliscie diety. Nie ma czegos takiego, ze "a, zjem sobie. Nikt sie nie dowie".
Poza tym slyszalam, ze na spotkania przychodzi sie z jakims owocem lub jogurtem i osoba, ktora zaliczy najwiekszy spadek zabiera wszystko do domu :)
Cena za spotkanie to tylko £5 i w porownaniu to tego jak duzo kasy sie wydaje na slodycze czy inne zachcianki, nie jest to zbyt wiele.
Na dodatek, jesli sie osiagnie wymarzona wage i trzyma +/- 2kg. to spotkania sa za darmo.
Moje kolezanki mowia, ze najfajniesze w tym wszystkim jest to, ze nie trzeba liczyc kalorii. Po prostu jemy to na co mamy ochote jesli tylko jest to zdrowe i zachowujemy proporcje. Wypad do baru jest nie straszny.
Sa takie grupy w Polsce?? Moze wiecie I sie podzielicie.
xoxo