Czy mnie to cieszy??? Szczerze muszę powiedzieć, że chyba pierwszy raz w życiu to nie cieszy mnie, że do mojego urlopu zostało 35 dni, w sumie od kilku dni nic mnie nie cieszy, siedzę teraz w pracy i łzy ciekną mi po policzkach...Wiele z Was radzi żeby nie czekać tylko iść do samego szefa i załatwić sprawę, przyznaję mam ogromną ochotę tak zrobić, ale mam resztki przyzwoitości i załatwię to tak jak należy, nie będę grać wg ich reguł, a do szefa przypuszczam, że też trafię, bo nie liczę na cuda... pierwszy raz w życiu tak się czuję i tak się zachowuje, co chwile ktoś coś chce ode mnie, a ja mam to w dupie, że ktoś nie wie co ma robić, mam ochotę powiedzieć "odpierdolcie się wszyscy ode mnie"...dobrze, że chociaż tutaj mogę poklnąć, ale dumna z siebie nie jestem, że to robię...
A więc krótko...przeczytałam wszystkie Wasze wpisy, ale jakoś nie mam zupełnie nastroju na komentarze, z resztą nic mądrego w mojej głowie się teraz nie jawi i dopóki nie załatwię sprawy to się nie uspokoję i nie mówcie mi, że dobrze będzie bo znam dobrze moją przełożoną...
Wczorajsza aktywność na spokojnie:
- 30 minut hula hop (miałam odpuścić, ale zaczynam dostrzegać efekty i w tej chwili nie odpuszczę)
- 13 km biegu
- 1,40 min plank
W sumie i tak wyszło ok 2 godz. ćwiczeń, dieta pod kontrolą...
kingusia1907
9 sierpnia 2017, 17:59Tak wytrzymasz to ! Racja lepiej załatw tą sprawę jak najszybciej, bo ona cię wykończy. Brawo dla Cb za aktywność i trzymaj tak dalej skoro dostrzegasz efekty ;)
LondonCity
9 sierpnia 2017, 15:17Nie wiem o co chodzi ale jako czlowiek zajmujacy sie profesjonalnie zatrudnianiem ludzi mysle ponizsze: - ignorowac sugestie o pojsciu do szefa szefow. Najpierw chodzi sie do wlasnego szefa chyba I mowi sie co sie ma do niego (o ile to mozliwe I nie chodzi na przyklad o sprawy dyscyplinarne w nature czyli mobbing itd). Po to jest droga sluzbowa zeby sie do niej stosowac I zeby potem nie slyszec ze sie nie postepuje zgodnie z zasadami. Nastepnie mozna udac sie do szefa szefow jesli szef wlasciwy nie zareaguje / zadziala odpowiednio - we wszelkich rozmowac skupic sie na merytoryce a nie na argumentach "nie raz chodzilam chora do pracy"... a co to kogo obchodzi? Jestes chora to idz na L4. Ty sie skup na tym ze jestes obowiazakowa, jakie masz zaslugi, co zrobilas, jaka masz opinie - a przede wszystkim powiedz jasno o co ci chodzi - podwyzke, awans czy cos innego. Ludzie czesto przychodza nawijaja I co? Oczekuja ze manager sam wymysli o co im chodzi... To tyle ode mnie, najlepiej nie becz jesli to mozliwe ale ja nie raz peklam w pracy bo z natury jestem emocjonalna ale lepiej trzymac sie w ryzach
am1980
9 sierpnia 2017, 15:52Nie ma to jak merytoryczne podejście...świetne sugestie i podpowiedzi, bardzo, bardzo dziękuję, a jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze...brak podwyżki od wielu lat, zabieranie premii mimo dodatkowych obowiązków, nie chciałabym Cię wykorzystywać ale jako profesjonalistka masz może jakieś sugestie, jak rzeczowo to ująć i w ogóle jak to załatwić, nigdy nie upominałam się o pieniądze i naprawdę brak mi rozeznania...też raczej jestem zdania że lepiej najpierw iść do bezpośredniego przełożonego, pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za dobre rady;)))
LondonCity
9 sierpnia 2017, 16:28Przede wszystkim przygotowac sie do rozmowy. Kartka - piszesz wszystkie argumenty (rzeczowe), potem na tej samej kartce o co Ci chodzi... Mozesz nawet z ta kartka isc I potem sie do niej odnosic. Tego Ci nikt nie zabroni - to spotkanie jak kazde inne, trzeba byc przygotowanym. Argumenty tylko I wylacznie racjonalne - ile pracujesz, jakie masz osiagniecia itd. A potem ze od X nie otrzymalas podwyzki, ze odebrano ci premie itd... Jesli pani manager powie ze cos robisz nie tak - a to dla Ciebie nowosc to od razu mowisz ze nigdy wczesniej tego Ci nie powiedziala a to jej zasrany obowiazek dawac Ci regularny feedback a juz na pewno ocene roczna. Prosisz o spotkanie I czas - nie jakies tam gadanie w kuchni albo nagle wbijasz do gabinetu za 5 dwunasta. Ustal ze przyjdziesz I tyle I moze powiedz od razu ile czasu to zajmie (zeby nie bylo ze sie spieszy na spotkanie za 10 minut) . Wyluszcz o co Ci chodzi a nastepnie to czego oczekujesz. Rozumiesz oczywiscie ze ona moze nie miec gotowej odpowiedzi tu I teraz ale w takim razie byloby milo gdyby na Twoje zapytania odpowiedziala do - zaproponuj termin bo oczywiscie ona tez musi zrozumiec ze czekac w nieskonczonosc nie bedziesz. Rozumiesz ze musi sie porozumiec z szefem szefow zanim da Ci odpowiedz ale ze chetnie jej pomozesz I przedstawisz swoje racje szefowi szefow bezposrednio natomiast oczywiscie szanujesz jej osobe wiec przychodzisz do niej bo wiesz ze ci pomoze... Musisz zrobic tak zeby teraz dzialanie bylo po jej stronie, jesli powiesz ze liczysz na nia jako na szefa to wzbudzisz w niej poczucie ze musi cos zrobic (I wkurw oczywiscie). Jesli pani nie da Ci zadnej odpowiedzi albo zadnej satysfakcjonujacej do terminu o ktory prosilas to walisz do szefa szefow I mowisz dokladnie to samo ale dodajesz brak zrozumienia u bezposredniej szefowej I tego ze Cie ignoruje Szefowej nie strasz pojsciem do szefa szefow bo szanse sa ze on poslucha jej bardziej niz Ciebie a ona na pewno zaraz do niego poleci sie skarzyc. Zastanow sie tez nad opcja co bedzie jesli rezultat nie bedzie taki jak zamierzalas. Jestes gotowa odejsc? Rozgladasz sie juz po rynku pracy? Bo isc I sie fafuscic to mozna zawsze ale potem zawsze jest opcja ze nie spodoba Ci sie to co Ci powiedza. Zastanow sie nad opcja B. Plan trzeba zawsze miec. No chyba ze masz mocne karty na przyklad z gatunku ze lamia prawo albo cos...
Annanadiecie
10 sierpnia 2017, 09:12"Rozumiesz ze musi sie porozumiec z szefem szefow zanim da Ci odpowiedz ale ze chetnie jej pomozesz I przedstawisz swoje racje szefowi szefow bezposrednio natomiast oczywiscie szanujesz jej osobe wiec przychodzisz do niej bo wiesz ze ci pomoze..." To jest chyba słuszne postawienie sprawy. Ja poradziłam pójście do szefa szefów, bo takie układy panują u mnie w firmie. Jednak to zależy od tego, w jakiej hierarchii pracujesz.... Tak czy inaczej - uważam, że pora zawalczyć o swoje! London City chyba ma do tego bardzo rozważne podejście..... Podoba mi się też to: " we wszelkich rozmowac skupic sie na merytoryce a nie na argumentach "nie raz chodzilam chora do pracy"... a co to kogo obchodzi? Jestes chora to idz na L4." - w sedno!!!
LondonCity
10 sierpnia 2017, 11:04Oczywiscie ze wszystko zalezy do kultury firmy. Inaczej dziala sie w korporacji a inaczej w firmie "U Mariana" ale pewne kanony zachowan sa zachowane mysle. Jesli jest nad kims szef to idzie sie do niego I dodatkowo ludzie sa bardzo czuli na tym punkcie I nie lubia byc omijani. ale nalezy wyczuc sytuacje I dzialas zgodnie z wlasnym czujem. Rozmiem tez ze ktos totalnie moze nie czuc sie do rozmowy z wlasnym szefem bo nie ma relacji ktora na to by pozwala I to tez jest do przyjecia. Przykre ale czeste
am1980
10 sierpnia 2017, 11:39Londoncity bardzo dziękuję za wszystkie cenne rady, profesjonalne podejście, a przede wszystkim za poświęcenie mi swojego cennego czasu...moja firma to trochę taka "u Mariana" jak napisałaś, co swoją drogą mnie rozbawiło, kiedyś było normalnie ale zaczęła rządzić córka szefa, bardzo złośliwa kobieta, która używa argumentów pt. nie bo nie...autentyk, albo taka jest potrzeba, jak zabiera ludziom pieniądze a mnie powiedziała kiedyś jak spytałam dlaczego zabrała mi premię, a to było jakieś dwa lata temu (wtedy to nie tylko mnie , ale wszystkim pracownikom) a co Ty myślisz, że jesteś lepsza od innych...sama rozumiesz, że żadne logiczne argumenty do niej nie trafiają, tak jak radziłaś zaczęłam spisywać wszystko co robię w formie, jakie korzyści czy oszczędności przynoszę firmie, ale znam ją już na tyle dobrze, że wiem, że z zasady odmówi mi, a szef i jej ojciec w jednym to sympatyczny człowiek, który naprawdę mnie lubi, przynajmniej ja mam takie odczucie dlatego nie powiem, ze nie kusi mnie żeby bić do niego, ale z drugiej strony znając jej złośliwość nie chcę żeby pomyślała, że ją zlekceważyłam i pominęłam...a problem w tym że ona jest teraz na urlopie i wróci dopiero 21-go, a bardzo mi ta cała sytuacja leży na wątrobie...
LondonCity
10 sierpnia 2017, 12:20Mhm - jesli szefowa to jego corka to nie sadze zebys miala wielkie szanse na przewalczenie tego o co Ci chodzi ale oczywiscie warto probowac. Jednoczesnie ponawiam pytanie czy myslalas o alternatywie? Wyglada na to ze ta firma nie jest specjalnie rozwojowa ani tez nie czujesz sie tam dobrze.
am1980
10 sierpnia 2017, 12:25Trafiłaś w sedno...to zupełnie nie rozwojowa firma i nie nie mam alternatywy, czyli planu B, moim planem B był własnie szef...z tym, ze to dużo bardziej rozsądny człowiek, ale możesz mieć rację, że nie wiele wskóram i tego się bardzo boję...
LondonCity
10 sierpnia 2017, 12:56Pojscie do szefa to kolejny krok ale nie plan B. Plan B to albo przebranzowienie, zmiana na inna firme itd... Czasy ze sie siedzi w tym samym miejscu 100 lat sie skonczyly I jesli chcesz sie rozwijac to musisz czasami zmienic miejsce. Realnie mowiac z zadnej firmie nie bedziesz miala corocznych podwyzek itd. To nie komunizm. Zazwyczaj zeby dostac zastrzyk finansowy trzeba sie przeniesc. Ale sama wiesz na czym Ci zalezy.
am1980
18 sierpnia 2017, 17:26Poszłam dzisiaj do szefa...szefa szefów, nie wykorzystałam niczego co tak skrupulatnie przygotowywałam do rozmowy o podwyżkę...nawet specjalnie nie musiałam przekonywać szefa, że zasługuję na tą podwyżkę...powiedział, że od pierwszego dnia pracy nie miał do mnie zastrzeżeń i uważa mnie za bardzo dobrego pracownika...i spytał tylko ile pani chce...w tej samej chwili do kadr, a po pół godziny miałam podpisany aneks do umowy...dostałam 40%podwyżki...jestem w siódmym niebie i choć nie skorzystałam z sugestii żeby iść do bezpośredniej przełożonej to chyba dobrze zrobiłam, bo jestem przekonana, że z nią wiele bym nie ugrała, ale bardzo dziękuję za pomoc, bo mimo, że mam to na papierze to mam gdzieś tam z tyłu głowy, że ta jego córka może mieć pretensje i się wyżywać na mnie, ale przynajmniej mam teraz zebrane argumenty na moją korzyść, które mogę wykorzystać jakby co... co bY nie było, DZIĘKUJĘ!!!
liliana200
9 sierpnia 2017, 14:10W dupach się wszystkim przewraca tzn tym co są na wyższych stanowiskach niż my i myślą, że im wszytko wolno. Ty ale czy siak, najpierw opanuj nerwy, nie płacz, uspokój się i idź załatw to co masz załatwić. Trzymam mocno kciuki i paluchy u stóp też żeby się udało. Silna baba jesteś dasz radę.
am1980
9 sierpnia 2017, 14:55Jak przeczytał Twój komentarz to od razu się uśmiałam, dziękuję, jesteś kochana...Boże czemu Ty bliżej nie mieszkasz na pewno bym się Tobą zaprzyjaźniła...tak mi brakuje kogoś od serca, kogoś komu mogłabym się wyżalić, mój mąż nie jest mistrzem pocieszania czy nawet okazywania empatii, więc mimo wielu dobrych słów, które mogę o nim powiedzieć to tego akurat nie, moi rodzice bardzo się przejęli całą tą sytuacją i nie mam serca ich dobijać, dziękuje że jesteś;))
liliana200
9 sierpnia 2017, 16:41Nie wiem dlaczego, zapytaj mojego szanownego małżonka czemu się tutaj budowaliśmy a nie gdzieś indziej. Doszłam do wniosku, że szczerość to podstawa i trzeba walić prosto z mostu to co się myśli. Mój mąż czasami też się tak zachowuje a a mogę sobie do poduszki pogadać bo nie mam z kim. A przez plotki na "wiosce" i gadanie o mnie, że jestem "turystka" ludzie stracili dużo w moich oczach. Wolę już tu być sama niż mieć fałszywych znajomych co cię za plecami obgaduja. Normalnie dziecinada.
aniapa78
9 sierpnia 2017, 14:05Więc nie mówię tylko życzę Ci by wszystko poszło dobrze w pracy. Będę trzymała kciuki. Jesteś super i powinni to okazać. Podziwiam za bieg+ jeszcze ćwiczenia. Trzymaj się i otrzyj łezki:)
am1980
9 sierpnia 2017, 15:58Bardzo dziękuję za wsparcie, to naprawdę bezcenne, że dodajecie mi tyle otuchy;)))
NaDukanie
9 sierpnia 2017, 14:02A ja coś czuję że załatwisz sprawę z sukcesem na swoim koncie. Jakoś tak wierzę że dasz radę. Nie płacz, coś ty? Już wystarczy łez ( powiedziane przez królowa wylewania żali łzami, żeby nie było, rada lekarza, płacz jak czujesz ze chcesz) daj ujście emocjom ale nie za długo :) Myślę że to napięcie przed rozmową powoduje to samopoczucie. Ja nie znoszę czekać na takie moje " być albo nie być ". Dasz radę, zobaczysz :) Do odważnych świat należy :)
am1980
9 sierpnia 2017, 15:57Bardzo chciałabym mieć tyle wiary co Ty, naprawdę nie wiem co mnie nie naszło, bo to nie portal job.pl...ale nic innego w głowie mi teraz nie siedzi, może mój płaczliwy nastrój jest też efektem tego, że pewnie na dniach będę miała okres...tak bardzo mnie nosi, żeby to z siebie wyrzucić, że sobie nie wyobrażasz a może i wyobrażasz, właśnie to czekanie jest okropne, korzyść z całej tej sytuacji taka, że zupełnie nie mam apetytu;)))
NaDukanie
9 sierpnia 2017, 16:34Czułam takie napięcie przed pójściem do prawnika, tydzień przed nie mogłam spać i z byle powodu płacz. To samo przed rozmową z agencja od mieszkania i podwyżka czynszu. Jesteś przed okresem to rzeczywiście czujesz to wszystko że zdwojoną siła. Pisz co czujes,jeśli mass ochotę. Gdzieś te emocje powinny znaleźć ujście. Czasem wypadanie się mężowi to za mało :) a my kobiety mamy szczególnie ciężko bo hormony :) Ta wiara we własne możliwości jest z tego że... Powiedzmy że idę prosić od podwyżkę... Nie mam tych pieniędzy teraz ale mam nadzieję je dostać. Niestety nie dostałam. Tak naprawdę nic to w moim życiu nie zmieniło na gorsze, ani na lepsze. Zwyczajni zostało tak jak jest. Warto przemyśleć takie podejście do tematu. Miałam dwie rozmowy kwalifikacyjne i z obu nic nie wyszło. Ale co tam? W rezultacie nic nie straciłam. Widocznie Bóg ma dla mnie inny plan :) I tego ci życzę, takiej wiary uzasadnionej logicznym myśleniem :)
NaDukanie
9 sierpnia 2017, 16:34Czułam takie napięcie przed pójściem do prawnika, tydzień przed nie mogłam spać i z byle powodu płacz. To samo przed rozmową z agencja od mieszkania i podwyżka czynszu. Jesteś przed okresem to rzeczywiście czujesz to wszystko że zdwojoną siła. Pisz co czujes,jeśli mass ochotę. Gdzieś te emocje powinny znaleźć ujście. Czasem wypadanie się mężowi to za mało :) a my kobiety mamy szczególnie ciężko bo hormony :) Ta wiara we własne możliwości jest z tego że... Powiedzmy że idę prosić od podwyżkę... Nie mam tych pieniędzy teraz ale mam nadzieję je dostać. Niestety nie dostałam. Tak naprawdę nic to w moim życiu nie zmieniło na gorsze, ani na lepsze. Zwyczajni zostało tak jak jest. Warto przemyśleć takie podejście do tematu. Miałam dwie rozmowy kwalifikacyjne i z obu nic nie wyszło. Ale co tam? W rezultacie nic nie straciłam. Widocznie Bóg ma dla mnie inny plan :) I tego ci życzę, takiej wiary uzasadnionej logicznym myśleniem :)