Generalnie jestem bardzo zadowolona z weekendu, nie grzeszyłam jedzeniem, nawet bym rzekła, że zjadałam mało, a nawet za mało jak na moją weekendowa aktywność, ale to bardzo dobrze, bo w końcu pora się opamiętać i zacząć chudnąć. W sumie przebiegłam ok 25,6 km... z czego wczorajszy bieg o 7.00 rano...o zgrozo poranne bieganie to nie moja bajka, choć pamiętam z zeszłego roku, że nie było tak źle, może po prostu nie jestem jeszcze nastawiona na poranne bieganie, a i tak tylko w weekend mogę sobie na to pozwolić...co by nie powiedzieć i tak jestem bardzo zadowolona, bo okazuje się że w zeszłym roku przebiegłam ok 100 km więcej, a więc tendencja spadkowa...nieładnie...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
agacina81
29 maja 2017, 21:02Oj, jak mi sie dzis nie chcialo na silowni... ale jak juz zaczelam ;)
am1980
29 maja 2017, 21:20Szczerze...kocham biegać, ale zawsze mi się nie chce. do czasu aż zacznę biec...potem już z górki, choć casami po górkę mam...
agacina81
29 maja 2017, 21:27Tez jak biegalam na biezni, to mi sie nie chcialo, a tak od 8 minuty nogi same mi biegly i zawsze robilam wiecej niz mialam w rozpisce :)
angelisia69
29 maja 2017, 16:36ja i tak za jakiekolwiek km podziwiam biegaczy,nigdy mnie to nie krecilo i chyba nie "skreci" :P bieznia na rozgrzewke jest dla mnie mega poswieceniem,a w terenie to juz wogole :P
am1980
29 maja 2017, 21:24Rozumiem Cię...prawdę powiedziawszy też tak kiedyś myślałam, uważałam, że to głupi sport, do czasu aż nie spróbowałam i zakochałam się od pierwszego razu...
liliana200
29 maja 2017, 12:30Ja osiągam taki "stan" po rowerze, że dałam radę, że nie poddałam się w połowie drogi.
am1980
29 maja 2017, 12:39Nie ma sensu poddawać się w połowie drogi bo i tak trzeba wrócić do domu jakoś i pokonać tą drogę...ale musisz przyznać, ze jak tak człowiek dobrze się zmęczy to od razu psycha inaczej funkcjonuje...
liliana200
29 maja 2017, 18:02O tak zgadzam się z Tobą, i głowa odpoczęła a ciało zmęczone ale szczęśliwe
am1980
29 maja 2017, 21:24święte słowa...
NaDukanie
29 maja 2017, 09:07Podziwiam za bieganie a już za poranne bieganie to ukłony w twoja stronę :) Natomiast wierzę że rano organizm jest wypoczety i każda aktywność jest lepiej przeprowadzić :) Ja tak mam. Gratuluję też panowania na jedzeniem :) Wspaniałego poniedziałku życzę :)
am1980
29 maja 2017, 10:22Chodzi o to, że ja właśnie o to, że mnie nie za dobrze ćwiczy się rano i zawsze tak było, poza tym bądźmy szczerzy jak 1 czy dwa razy poćwiczę z rana to jakiegoś wielkiego progresu nie poczynię w ten sposób, mój organizm potrzebuje czasu do rozruszania się, ale będę próbować w weekendy, choć też to jestem jedyny czas kiedy mogłabym trochę dłużej poleniuchować...no cóż muszę wypracować jakiś kompromis...również miłego dnia...
NaDukanie
29 maja 2017, 10:41Widzę że pracujesz nad Dyscyplina w weekendy... No cóż ja wczoraj miałam poćwiczyć ale po sobotniej imprezie uznałam to za bardzo głupi pomysł. Haha Dasz radę z pewnością jeśli znajdziesz pozytywny aspekt rannego biegania w weekend np. Robiąc to rano masz potem wolny cały dzień i brak poczucia że nic dzisiaj nie zrobiłaś ;) Powodzenia
am1980
29 maja 2017, 12:41Szczerze to to co napisałaś o porannym bieganiu dotyczy mnie w 100%...wolna reszta dnia i poczucie że zrobiłam coś dla siebie...AMEN... może to płytkie ale w moim przypadku działa...
NaDukanie
29 maja 2017, 12:56Mam to samo z ćwiczeniami w dni wolne wiec jak widać myślimy podobnie. Ja nie uważam tego za płytkie myślenie. Dla mnie to myślenie praktyczne :) Trzeba się komplementowac :)
aniapa78
29 maja 2017, 08:42Rok temu była lepsza pogoda. Podziwiam za tyle km. Ja jeszcze boję się przed śniadaniem robić takie dystanse jak po południu. Też wolę biegać w późniejszych godz. Ale w upały nie mamy wyboru. Podpisuję się pod słowami z obrazka. Dokładnie tak jest:)
am1980
29 maja 2017, 08:43Tylko prawdziwy biegacz zrozumie ten stan;)))