Dzień jak co dzień...oraz bardziej odnoszę wrażenie, że wszystko kręci się wokół odchudzania, gotowania i biegania...
Idę do pracy...posiłki przygotowuję dzień wcześniej, jem na godziny...przychodzę do domu...jak idę biegać to obiad jaki by nie był...np. wczoraj 1/2 tortilli z warzywami, polędwica z indyka, plaster żółtego sera...jem w pracy...żeby się uleżało przed bieganiem. Odgrzewam mężowi obiad, w międzyczasie przebieram się do biegania... podaję obiad a sama gotowa do biegu zbieram się, żeby skorzystać z ostatnich promieni słońca. Po biegu, który wczoraj zajął mi 1h 3 min., czyli wynik o 5 minut lepszy...rozciąganie, przebieranie, prysznic...to wszystko zajmuje mi kolejną godzinę. Potem zbieram się za przygotowywanie obiadu na kolejny dzień...wczoraj robiłam potrawkę z indyka z warzywami...od razu nagotowałam na dwa dni albo i więcej, żeby mieć spokój...w międzyczasie mąż mielił mięso na kotlety...porcjuję, zamrażam a jak mi potrzeba to wyjmuję i smażę...zawsze to trochę szybciej. Jeszcze coś tam do pracy trzeba było przygotować, w międzyczasie rozwiesić pranie i nim się obejrzałam była godz. 20-ta a ja ledwo żywa...w mieszkaniu bajzel, zaległe prasowanie piętrzy się i tak w nieskończoność miałabym co robić...ja wiem, że tak wygląda normalne życie... czasami marzy mi się, że wygrywam milion polskich złotych, ewentualnie może być euro lub $...i wiecie co bym zrobiła...co byśmy zrobili...pewnie jakąś część tej kwoty odłożylibyśmy na czarną godzinę, remont mieszkania a za resztę podróżowalibyśmy...jest tyle miejsc na ziemi do których chcielibyśmy pojechać...uwielbiamy podróżować... i ostatnie pieniądze wydalibyśmy na podróże...gdybym dzisiaj miała wybierać MIEĆ CZY BYĆ to na pewno wybrałabym BYĆ...Być w tych pięknych egzotycznych miejscach, widzieć, doświadczyć, dotknąć, zobaczyć na własne oczy...WSPOMNIENIA SĄ BEZCENNE... CUDOWNIE MÓC POMARZYĆ!!!
chanach77
16 marca 2017, 08:42To może zaplanować małe wypady w weekendy. Pooglądać blogi ludzi którzy podróżują, ponoć to nie takie kosztowne. Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. Ze mnie marny podróżnik nawet jak wyjadę na wakacje tęsknie za domem ;).
am1980
16 marca 2017, 10:10ja tez jestem typem raczej domatora, ale lubię wyjeżdżać na wakacje...1, 2 tygodnie w ciepłym miejscu...piękna sprawa, a najczęściej z tymi podróżami jest tak, że znaczną część kosztów generuje sam przelot, więc jak mamy dać 1500 zł za bilety to na weekend trochę słabo, ale udało nam się wiele razy wyhaczyć bardzo tanie bilety lotnicze i tak teraz na Kretę lecimy za 500 zł w dwie strony za dwie osoby, w zeszłym roku w podobnej cenie byliśmy na Malcie, niestety takie podróże to nie tylko kwestia pieniędzy ale i czasu, a swoją droga na weekendy też często wyjeżdżamy ale już w bliższe rejony...
kirsikka_10kg
15 marca 2017, 20:40Też mam takie plany jak wygram w totka :D Tylko i mnie milion to za mało haha. Buźki!
am1980
15 marca 2017, 21:20A to TY wysoko mierzysz i bardzo dobrze...jak sięgać to od razu gwiazd...
aniapa78
15 marca 2017, 15:10U mnie tak samo. Muszę planować kiedy zjem bo zaraz po posiłku nie daję rady. Rano wstaję przed dziećmi by poćwiczyć. Czasami niektóre domowe obowiązki mam nie zrobione tj prasowanie, ale jak mawia moja koleżanka "są rzeczy ważne i ważniejsze". Ja dla swojego zdrowia psychicznego potrzebuję tego czasu na sport. Niestety "życie to nie je bajka te je bitwa"
am1980
15 marca 2017, 19:56Pewnie, że są rzeczy ważniejsze niż prasowanie czy pranie...ale zawsze coś kosztem czegoś...masz racje...życie to nie je bajka...
angelisia69
15 marca 2017, 14:28oj moja droga nawet nie wiesz jak cie rozumiem :P wczesniej jeszcze jak mialam zaburzenia to moj dzien w 100% byl temu podporzadkowany,teraz na szczescie tak nie jest,ale samo zycie: wstac,zjesc,przygotowac jedzenie,pocwiczyc,zjesc.... hehe i tak ciagle :P nawet spotykajac sie z kims,wychodzac gdzies zazwyczaj pada pytanie "zjemy cos/pojdziemy cos zjesc"?
am1980
15 marca 2017, 20:05moje życie kiedyś było całkowicie podporządkowane ćwiczeniom...pierwsze co robiłam po powrocie z pracy to trening...jak się z kimś umawiałam to zawsze w głowie miałam że najpierw muszę zrobić trening dopiero wtedy zaczynało się moje normalne życie...dzisiaj znormalniałam, nadal lubię ćwiczyć,ale nie ma końca świata jak coś mi wypadnie i zwalę trening...