Ostatnio mam takie tempo życia, że dzisiaj już nie pamiętam co jadłam i co robiłam wczoraj. Pamiętam, że w pracy mam taki zapieprz, że nie mam czasu jeść, ale jem... i pić, ale piję...jednak w związku z tym zauważyłam, że piję dużo mniej wody niż ostatnimi czasy, ale i tak dużo...
Po pracy wybrałam się na zakupy w celu uzupełnienia czy też odświeżenia mojej garderoby i wiecie co...nic, ale to nic mi się nie podobało. W ogóle odnoszę ostatnio wrażenie, że od dłuższego już czasu nic mi się nie podoba...jak ten stan potrwa jeszcze trochę to się okaże, że nie mam co na siebie włożyć, bo to co mnie się podoba jest już tak zniszczone, że nadaje się tylko do wyrzucenia. Nie chcę też kupować niczego na siłę, bo takie zakupy w moim przypadku kończą się najczęściej porażką i wyrzuceniem pieniędzy w błoto...istnieje też opcja, że ja w niczym dobrze nie wyglądam, bo najzwyczajniej w świecie jestem za gruba na to, żeby dobrze wyglądać. I nie pocieszajcie mnie, że tak nie jest...wiadomo, przesadzam...ale to nie zmienia faktu , że w niczym, jak na moje oko, dobrze nie wyglądam. Więc nalatałam się tak na tych zakupach, że nie było opcji żebym poszła biegać...zresztą biegałam 3 dni z rzędu, więc należał mi się zasłużony reset. Co prawda myślałam żeby trochę poćwiczyć, ale stwierdziłam, że muszę trochę ogarnąć mieszkanie. Góra prasowania rośnie sobie dalej, pewnie w niedzielę zabiorę się za prasownie jak stwierdzę, że w poniedziałek nie mam w co ubrać się do pracy. No i ogarnęłam mieszkanie co z grubsza, a w międzyczasie zrobiłam pyszne migdałowe kulki mocy...no cóż nie ja je tak nazwałam...przepis znaleziony w necie na jednej ze stron o super zdrowym odżywianiu, składają się z mielonych migdałów (w moim przypadku była to mąka migdałowa, która w 100% składa się mielonych migdałów, więc sobie pomyślałam, że na jedno wyjdzie, tylko roboty mniej), 2 łyżki masła orzechowego (no i znowu w moim przypadku było go trochę mniej, ale miałam taką resztkę własnej roboty i nie miałam pomysłu co z nim zrobić, to akurat wykorzystałam), 1 łyżka oleju, w przepisie był lniany, ale może być wg uznania, normalnie dałabym kokosowy, ale nie miałam, 3 łyżki miodu i chyba tyle, z tym, że od siebie dołożyłam płatki migdałowe ok dużej garści i trochę orzechów włoskich...wszystko razem zagnieść, ja jeszcze obtoczyłam je w wiórkach kokosowych i do lodówki... pyszne są...bardzo pożywne i pewnie bardzo kaloryczne, ale fajna, zdrowa przekąska...
aniapa78
17 marca 2017, 08:40Na pewno wypróbuję przepis. Nie załamuj się. Na pewno będziesz miała dobre efekty. Bieganie ładnie kształtuje ciało. Cierpliwości! U mnie z zakupami jest tak, że dla siebie nic nie kupię bo tak jak Tobie nic mi w oko nie wpadnie. Ale wracam zawsze z czymś dla córek i to one twierdzą, że nie mają co na siebie włożyć.
am1980
17 marca 2017, 08:45kobieta zawsze twierdzi, że nie ma co na siebie włożyć, a ja zauważyłam, że im więcej mam w szafie tym większy mam problem co na siebie włożyć, dlatego stawiam na minimalizm i staram się raczej robić przemyślane zakupy, dlatego tak trudno mi coś wybrać...