Wczoraj wiosna, a dzisiaj jesień i to taka późna jesień... Pogoda koszmarna, wieje tak, że głowy urywa i pada...z małymi przerwami, ale jednak co chwilę. Normalnie by mi to nie przeszkadzało, ale znowu moje plany biegowe "biorą w łeb" i co gorsze taką pogodę zapowiadają na cały tydzień... no niech to szlak... Jakoś nie mogę się przymusić do ćwiczeń w domu, a przecież mam możliwości...oj nie dobrze...
Dieta....
6.30... ciepła woda z cytryną, 1 szkl. siemienia lnianego, 1 szkl. koktajlu bananowego na jogurcie greckim + kilka truskawek i kilka fig suszonych dla osłody...
9.50...2 małe kromki chleba czysto razowego (no tak pisało, więc mam nadzieję, że nie był oszukany...) posmarowanego serkiem naturalnym (zamiast masła), do tego po 2 plasterki wędliny drobiowej, pomidor...
12.30...2 jabłka...
15.40...to samo co wczoraj (indyk z piekarnika z sosem pieczarkowym)...staram się gotować tak, żeby obiad był na dwa dni...wtedy mam jeden dzień luzu... ziemniaki były świeżo ugotowane i do tego surówka z selera i jabłka... też oczywiście świeżo zrobiona...była pyszna, doprawiona cytryną i pieprzem i odrobiną cukru...bo chyba przesadziłam z tą cytryną, a cha i jogurt grecki do tego, nawet mój mąż się nią zajadał, choć normalnie z warzyw jada tylko pomidory i brokuła...(brokuł jutro będzie na obiad)
Zjadłam też w pracy kilka migdałów, moreli, fig i 1 kostkę gorzkiej czekolady...
ok. 18.40...1 kotlecik z czerwonej soczewicy...
Na jednym z blogów o zdrowym odżywianiu odkryłam taki przepis na kotlety z czerwonej soczewicy, okazało się, że mam w domu wszystkie składniki,a przede wszystkim soczewicę, która nie wiem ile już leżała i czekała na swój czas, a na którą zupełnie nie miałam pomysłu... A więc podjęłam próbę zrobienia o to takich kotlecików, całkowicie warzywne, bo oprócz wspomnianej soczewicy, dodaję się też cebulę, ja dodałam też kawałek pora i marchewkę, mąkę kukurydzianą i czosnek, koperek...no i przyprawy...wiadomo. Ja usmażyłam je na patelni grillowej, dzięki czemu też nie chłonęły zbędnego tłuszczu.
No i jak smażyłam to musiałam zjeść, żeby spróbować czy aby na pewno są dobre...i wiecie co, są bardzo dobre. Ale wyszło ich chyba 12 szt, o ile dobrze policzyłam i wydaje mi się, ze będę je jadła do końca tygodnia... przynajmniej nie będę się musiała głowić nad wymyślaniem obiadów, jedyny plus tej sytuacji... no chyba, że mąż mi pomoże, ale szczerze w to wątpię. On oczywiście powie, że są przepyszne, ale wiem, że to nie jego smaki...
Oczywiście to nie moje zdjęcie, ale bardzo podobne mi wyszły...
Wypita woda ok 3 l albo i więcej...trochę już mam dość tego picia wody, bo wiadomo cały czas biegam do wc... czasami to uciążliwe, ale liczę, że dobrze mi to zrobi, więc pije ile mogę...
lapaz80
23 lutego 2017, 17:18Wyglądaj super
Użytkownik2745589
22 lutego 2017, 17:45Pysznie wyglądają, fajny pomysł na obiad, zrobię caaaałą górę aby nie głowić się nad menu. Dzięki :)
am1980
22 lutego 2017, 18:32Dzisiaj jadłam na zimno i ciepło i muszę przyznać, że są niezłe...mam jeszcze soczewicy na jedną porcję, więc będę musiała ją wykorzystać...dobrze, że dzisiaj o dziwo mąż mnie wspomógł, więc pomału ich ubywa...ale i tak będę jadła je jeszcze ze dwa dni:(((
aniapa78
22 lutego 2017, 14:38Mi udało się wczoraj pobiegać i powiem C, że poczułam wiosnę. Może jutro uda nam się wstrzelić z bieganiem między opadami.
am1980
22 lutego 2017, 16:20Mnie niestety się nie udało biegać...raz że cały czas pada deszcz i mocno wieje, a po drugie coś mnie "rozbiera", gardło boli i mięśnie, także nawet gdyby pogoda dopisała, to i tak bm nie biegała;(((
Annanadiecie
22 lutego 2017, 10:18Poproszę o przepis, sprawdę czy mi wyjdą - bo na soczewicę też brakuje mi pomysłów, choć ogólnie to ją lubię - ja robiłam pastę do chleba z soczewicy kilka razy i też - PYCHA!
am1980
22 lutego 2017, 10:531 szkl soczewicy ugotowana w 1,5 szkl wody (poslic pod koniec gotowania...tak było w przepisie i tak zrobilam, dlaczego dopiero pod koniec nie mam pojęcia), 2 cebule i czosnek przesmażyć na 1 łyżce oleju, dodać 2 starte marchewki i dusić do miękkości, później zblęndować i połączyć z ugotowaną soczewicą (u mnie wchłonęła cała wodę i rozgotowała się całkowicie) dodać 5 łyżek maki kukurydzianej, koperek, przyprawy, formować kotleciki i smażyć na oleju...ja robiłam bardzo po swojemu, bo dodałam 1 cebule i kawałek pora i tylko 1 marchewkę bo tylko tyle miałam...mnie osobiście smakują...w sumie to wstyd się przyznać ale chyba pierwszy raz jadłam soczewicę,,,
chanach77
21 lutego 2017, 20:01O tak picie wody pomaga i to bardzo tylko jak z wszystkim lepiej nie przesadzać, jak czujesz jakby ciśnienie wzrastało w głowie albo jakieś inne niepokojące rzeczy to lepiej ograniczyć. Kiedyś spotkałam się z twierdzeniem że 7 litrów wody zabija człowieka tylko nie było sprecyzowana w jakim czasie wypite. Tu też o tym wspominają http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Nadmiar-wody-moze-zabic,wid,12865040,wiadomosc.html?smg4sticaid=618aad
am1980
22 lutego 2017, 08:37ja słyszałam kiedyś o przypadku, że kobieta zmarła po wypiciu 7 litrów wody... ale wypiła te 7 l za jednym razem, organizm nie nadążył wydalać tej wody z organizmu i niestety tak tragicznie się to skończyło...ale myślę, że mnie raczej nadmiar wody w organizmie nie grozi...