... tyle zostało mi do wakacji (oczywiście zakładam, że dożyję i że nic nieprzewidzianego się nie wydarzy). Mróz u mnie ogromny -18 st, wiec już wiem, że nie pobiegam, bo za nim temperatura wzrośnie, to słońce zacznie zachodzić i znowu zacznie robić się zimno. W takim razie pora przeprosić się z orbitrekiem, wskoczę na godzinkę, lepsze to niż nic, choć mam świadomość, że to nie to samo co bieganie...... ale zawsze jakiś ruch, a więc kończę pić kawkę i wskakuję na orbiego... Dziewczyny rzuciłam wyzwanie "30 dni bez słodyczy" może ktoś chce się dołączyć i spróbować. Jestem zaskoczona, bo przyłączyło się już wiele osób,a jako założycielka będę czuła presję, że muszę dawać dobry przykład... wyzwanie startuje 7-go stycznia, bo 6-go jeszcze jedno święto i zdaje sobie sprawę, że znów jacyś goście mogą się pojawić a z nimi pokusy... bardzo chciałabym wytrwać, bo mam też nadzieję, że przyniesie to dobre rezultaty i że będą też widoczne efekty...bardzo na to liczę.
Godzinka orbitreka zaliczona, wszelkiego rodzaju maski na głowie były, balsamowanie ciała i biustu jak najbardziej, depilacja nóg też, inne części ciała były wydepilowane wcześniej... dzisiejszy dzień bez makijażu, wczorajszy z resztą też... jeśli wiem, ze nie będę wychodzić z domu i że do mnie nikt nie przyjdzie to staram się oszczędzać twarz i rezygnuje z makijażu choć wiem, ze wcale dobrze nie wyglądam nieumalowana... mam to jednak gdzieś, włosów też nie obciążałam już żadnymi żelami, piankami ani lakierami, zmyłam lakier z paznokci, wtarłam w nie odżywczą oliwkę,a później nałożę jeszcze odżywkę, muszę dać im troszkę oddychnąć od tych moich lakierów do paznokoci, bo normalnie to zmywam jeden i maluje drugim.
Obiadek się gotuje, ja dopijam drugą już kawę i na takim leniuchowaniu zejdzie mi cały dzień. Spałam długo, a ciągle czuję się senna, właśnie chyba przez to rozespanie,mam już dość tego świętowania i rozregulowania normalnego trybu życia. Jutro powrót do pracy, co robić... kiedyś uwielbiałam moją pracę, teraz jej nienawidzę, ale dobrze, że w ogóle jest. Od kiedy pozmieniały się władze to terror a nie zakład pracy, zero szacunku do pracownika, szczególnie do tych którzy pracują długie lata, przychodzą młode szczyle, nic wartościowego nie wnoszą a są uważani za nie wiadomo kogo. Chyba byłoby mi wszystko jedno, gdyby nie fakt, że te zmiany wpłynęły znacząco na zmniejszenie mojej pensji i chyba tak naprawdę to mnie najbardziej złości. Pracowałam w tej firmie na kilku stanowiskach i w kilku działach i zawsze jak były braki kadrowe to byłam w stanie zastąpić innych, kiedy miałam inną panią dyrektor, to zawsze w takiej sytuacji mnie wynagradzała dodatkową premią, a teraz tamta zrezygnowała, dyrektorem marketingu została córka właściciela... mało przyjemna osoba i swoją pracę zaczęła od zabrania wszystkim premii, więc tak od roku mam gołą pensję, czyli ok 700 zł miesięcznie mniej, dla mnie to kupa pieniędzy, szczególnie jak się przeliczy to w skali roku. Zbieram się za szukanie nowej pracy, ale to też nie jest wcale takie łatwe, zaletą obecnej jest na pewno, że mam blisko (10-15 minut piechotką), więc nie tracę dodatkowo czasu i pieniędzy na dojazd. Mają gorzej i żyją. Pożyjemy zobaczymy!!!
Miłej niedzieli!!!
patih
5 stycznia 2016, 12:08ja też chodze głodna przez te mrozy
annaewasedlak
3 stycznia 2016, 13:57U mnie też mróz duży - 15 stopni. Przez szybę zdaje się,ze jest inaczej ale jak się wyjdzie to brr. Przykre że masz taką atmosferę w pracy. Wtedy rzeczywiście nie chce się iść. Ja się cieszę ,ze z pracownikami jestem ok 10- 15 minut a cały czas pracy jestem z dziećmi. Dyrektorki to czasem i przez tydzień nie widzę.
am1980
3 stycznia 2016, 14:38dobrze jest kiedy praca sprawia przyjemność, mnie też kiedyś sprawiała, dzisiaj każdego dnia się zastanawiam czym jeszcze mnie zaskoczą i co jeszcze wymyślą, albo kiedy mnie zwolnią, choć mam nadzieję, mimo, że nie lubię tej pracy, że to nie nastąpi, dzięki za dobre słowo
am1980
3 stycznia 2016, 14:38Komentarz został usunięty