Spadek o 0,5kg i kilka centymetrów. Jest progres. Jednak najbardziej cieszy mnie redukcja cellulitisu. Nigdy jakoś nie miałam super problemu z tym, ale ostatnio, gdy wróciło mi 10kg, pojawił się, całkiem widoczny. Odkąd biegam, zniknął, ba, jest znacznie mniejszy, gdy ścisnę skórę.
Dzisiejszy dzień był całkiem męczący, bieganie z magisterką, kolokwium... Dostałam pracę sprawdzoną, oczywiście, na ponad pięćdziesiąt stron tylko trzy bez żadnej poprawki. Jutro poprawię błędy i zaniosę do druku. Koniec studiów równa się wydatkom, dyplom, zdjęcia, wydruki, prezenty dla komisji... Moje konto płacze.
Mimo zmęczenia, wzięłam dupę w troki i poćwiczyłam. Chociaż bardzo, bardzo mi się nie chciało. Bardzo.
Bilans:
śniadanie (8.50): pięć łyżek domowego muesli z kefirem i cynamonem
IIśniadanie (12.45): jabłko, marchewka
obiad (16.30): zupa ogórkowa
kolacja (w planie 19.30): sałatka z wędzonym kurczakiem, fasolą, kukurydzą, ogórkiem kiszonym, szklanka soku pomidorowego
trening: 25min cardio (10 popsugar + 15 mel b cardio), 30min rowerka stacjonarnego