http://www.sports-tracker.com/workout/aleksandrast...
10 kilometrów! Przekroczyłam magiczną barierę w nieco ponad godzinę. Taka dumna z siebie! A jeszcze dwa tygodnie temu ledwo przebiegałam 3 kilometry. Dorobiłam się jednak kilku odparzeń na stopach, co jest jednoznacznym sygnałem, że następną wypłatę przeznaczam na profesjonalne buty do biegania.
Spaliłam niemal tysiąc kalorii. O borze szumiący, to oznacza, że muszę wchłonąć w siebie dziś powyżej 2,5 tyś. kalorii. Ciekawe, jak to zrobię. Na razie mam za sobą syte śniadanie: pół szklanki płatków owsianych z koktajlem bananowym (banan, cynamon, kilka łyżek jogurtu naturalnego i pół szklanki mleka 1,5%) + jabłko, po bieganiu wypiłam Oshee, teraz przekąsiłam jabłkiem. W planie mam dziś domowej roboty pizzę na razowym spodzie. Nad podwieczorkiem i kolacją jeszcze pogłówkuję.
Ale się naładowałam endorfinami. Teraz mogę z czystą głową i pieśnią na ustach zasiąść do pisania mgr.
angelisia69
8 maja 2015, 17:04no to super ;-) darmowa pozytywna energia.Pizza wlasnej roboty mniamm ale ci zazdroszcze