Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piatek


Wyprawa do Jyska zakonczyla sie klapa. Szafa byla tylko jedna na stanie, w kartonie. A nic na wystawce. A w ciemno nie bede brac. Trudno poczekam. Swoja droga fajne byly tam wystawowe szafy do garderoby za 20% ceny - zebym akurat meblowala mieszkanie byloby idealnie. Plus taki ze 10 000 krokow wpadlo i gaz do maszyny tez juz mam. Cudnie miec wode pod reka. Norweska kranowka niby najlepsza na swiecie, ale dalej wole gazowana wersje.

Probuje ogarnac lodowke i opracowac meny na najblizsze 2 dni i chyba za duzo sie naogladalam YT i tego jak zrobic obiad z niczego. Nie mam ochoty na tak tanie zakupy zeby jesc zupe z fasoli, ciecierzycy i kukurydzy. No ale buritto na bogato z fasoli z hummusem, grzybami, avocado i serem - to juz brzmi smaczniej. I takie tez bylo;D

Silka zaliczona. Czuje nogi, rece bola wiec dzien przerwy.

**

Sciagnelam plastry od polskiego fizjo i wyszorowalam sie gabka. Co to byla za ulga. Nie klepac recznikiem tylko normalnie sie wytrzec:) Ale ze bylam u nowego fizjo to znowu jestem pozaklejana. 5min od domu wiec odpadaja mi dojazdy. Od razu pomasowal, powbijal igly. Nie byl tak doswiadczony jak w PL, ale wracam do niego za tydzien. Zobaczymy czy zostane tam dluzej.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.