Cieszy mnie koniec stycznia. To chyba najbardziej depresyjny miesiac roku [ z listopadem zaraz obok]. Za dlugi miesiac. Za duzo myslenia. Za duzo stresu .
Wczoraj pogoda tak zamulala, ze nie wyszlam nawet z domu. Wstalam po 6, skonczylam ksiazke i probowalam nie robic nic. Wlaczylam MI, doszlam do 4 czesci - ghost protocol. Cruise na poczatku jak chlopiec wygladal..
Jedzeniowo bylo smacznie, smazony losos, potato gratin i lekka salatka. Cieple i komfortowe. Na kolacje kabanosy. Ostatnia paczka.
**
Dzis juz wypadalo sie ruszyc. Zaliczylam silownie skad po kettlach wyszlam mokra, biblioteke, spacer (10 000 krokow) a po glowie chodzilo mi chilli con carne z tacos. Wiec to wpadlo na obiad.
**
Jutro rano fizjo.. znowu bol;/