1 sierpia nadchodzi wielkimi krokami, a razem z nim czas na przeprowadzke. Zygam juz noszeniem siatek i toreb. Walizki wszystkie zatargane. Wiec zostaly mi jedne gacie i stroj do pracy.
Odebralam juz modem, tylko go podlaczyc i przetargac materac. Nie chce mi sie sprzatac. Naprawde nie chce..
V wyszedl ze szpitala i doszedl do siebie. Dostal kolejne tabletki ( jak emeryt) i wypoczywa - sprzatajac szafki w domu gdy ja tyram. Ma skierowania do lekarzy ale to nieco odlegly termin - na wrzesien - choc czy odlegly juz mamy sierpien... nie wiem kto martwi sie bardziej jego rodzina czy ja, ale najblizsze 2 dni mam wolne wiec moge go poobserwowac w razie co.. no i nie jest juz tak goraco...
Ja spac nie moge. Dopiero 8, poszlam spac po 2 ale tylko krecilam sie w lozku od 7. Bola mnie lydki po wcz bieganiu po schodach w pracy - jeszcze troche i beda jak z kamienia.. dzis kupie jakis magnez bo lapia mnie kurcze.. poki co czas sie brac za sniadanie i znowu cos przeniesc nim ksiaze wstanie o 13 ;)