Powrot do pracy przyplacilam wielkim bolem zoladka z nerwow i bolem stop.Zebym sie nie ruszala, lezala na kanapie w skarpetach calymi dniami to bym rozumiala czemu bola mnie palce u stop gdy musze chodzic w pracy. W butach. Nie za ciasnych, nie twardych - z amortyzacja. Tak wiec ciesza mnie 2 dni wolnego pod rzad - nogi na kanapie poleza to moze przestana bolec.
Piekna pogoda ( ok 22 stopni) nakreca gastronomie jak malpy w cyrku. Kolejki w drzwiach, koktaje i strasznie dlugi czas oczekiwania na zarcie - moja codziennosc. ZNOWU. Ehh. Wypowiedzenie juz dalam wiec teoretycznie jeszcze tydzien w tym malpim gaju i moge isc do nowej pracy. Jesli w koncu potwierdza kiedy otwieraja. Moze jutro na spotkaniu cos sie wyjasni.
Nowa dieta to pusta lodowka. Bo w srodku tylko mleko, pomidory, jajka i serek wiejski. W domu jem tylko sniadania. Obiad i kolacje w pracy. Wiec trudno oszacowac ile to ma kcal.. ale mysle ze na zero kcal wychodze przy takiej ilosci krokow ( wcz 18000)
tymczasem nic nie cwicze bo raz ze praca mnie wykancza i fizycznie i jak na ta chwile psychicznie ( jestem tam jedyna biala) a dwa ze okres. Wiec marzeniem jest polezec na kanapie co zaraz uczynie. Sprzatanie moze poczekac;)