W koncu nadchodzi wielkimi krokami jakas zmiana w przeciagu roku i wyglada na to ze zaczynam nowa prace. Co do dnia kiedy dokladnie to niewiada moze juz 28.05 - ale jakby nie patrzec jest to juz blizej niz dalej. Spotkanie zapoznawcze zaliczone. I stres z tym zwiazany tez. Nie znosze poznawac nowych ludzi. Plus taki ze tu nikt nikogo nie zna.. Taaa..
Pogoda pod psem. Doslownie pod psia lapa.
Jaki nastroj taka pogoda. Leje caly czas. Z nudow otwieram okno i slucham jak deszcz puka w szyby.. gdzie to lato? No gdzie? I co z tego ze jest 11 stopni jak czlowiek wlasciwie uziemiony caly dzien w 4 scianach - tu przydaje sie zamrazalnik w ktorym mieszka kilka obiadow.
Po tygodniu ciezkim psychicznie gdzie chodzilam tylko na 10km spacery, wrocilam do nauki jezyka, cwiczen i przestrzegania michy. Wszystko siedzi w glowie! Chce do konca tyg przesunac pasek w ta dobra strone.
Norwegia ma cos co mozna by nazwac dniem spolecznym. Tzn dugnad robia np.w przedszkolu gdzie rodzice musza przyjsc i np odmalowac plot czy pograbic...jesli nie trzeba za kazda niewypracowana spolecznie godzine zaplacic. Taki tez dzien dzis - jak sie okazalo - zarzadzila moja wspolnota. I dowiedzialam sie o tym przypadkiem od wlasciciela mieszkania sms, ze jesli mam rower na podworzu tu jutro jesli go nie schowam lub jakos nie oznacze lub odznacze z ich oznakowan, to mi go wywala. No zesz ty!! Zamiast informacje napisac i nakleic na drzwi wejsciowe czy na klatke czy gdziekolwiek..... wrrr.. na szczescie sie dowiedzialam na czas i rower stoi w mieszkaniu. Zagraca jak cholera ale co zrobic. Przez okno ok 19 zauwazylam ze jacys sasiedzi sie zebrali i cos tam wala mlotkiem, sprzataja... ja mieszkanie wynajmuje wiec kij im w oko. Jes ciec ktory na etacie sprzata, grabi etc.
Dzis tak padalo ze deszcz tlukl o rusztowanie i okna.. nie wyspalam sie. Plus stres w zwiazku z nowa praca. Na szczescie 1 wrazenie nie bylo najgorsze. Potem sie okaze;) czas nadrobic nocke - snem ksiezniczki bez ziarna grochu.