Dopadl mnie len i nie chce odejsc. W kwestii cwiczen. Zbieram wlasnie sily na kolejny dzien wyzwania z kolakowska..a jedyne co mam w glowie to opcja robienia pasztecikow na swieta;D wiec rozumiecie moje wewnetrzne rozdarcie. Plan jest jeden a mianowicie przygotowac polska, ale weganska wiligie. Chce pokazac V jak to w Polsce wyglada, bo to nasze pierwsze wspolne swieta ( co roku jestem w PL poza jednym wyjatkiem dawno dawno temu w 2006r). Tak wiec troche czuje presje. Ktora podkreca fakt ze musi byc bez ryb i jajka i ziemniakow.
Menu przywiduje:
Barszczyk
Paszteciki z kapusta i grzybami
pierogi z soczewica
"Selerybe" po grecku
pierogi w wersji demo zrobilam w tym tyg i nic sie nie rozwalilo, farsz wyszedl dobrze doprawiony, czesc zamrozilam wiec juz pol roboty z glowy. Waham sie miedzy tradycyjnym ciastem na pierogi z wody czy azjatyckim gyoza bo V stwierdzil ze pierogi z wody ( kupione kiedys z jagodami) sa obslizgle i nie zje.. wiec moze 50-50? Sie pomysli. Czas jest.
*
Cwiczenia zrobione. Samozadowolenie osiagniete. 3 kubki przepysznej herbaty rumiankowej z miodem wypite. Nad norweskim kolejny tydzien wysiedziany. Jest dobrze!