W przyplywie natchnienia stwierdzilam ze jesli cos sobie rozplanuje tabelkowo to moze bede sie tego trzymac i wypelniac kolejne pola.. poki co idzie mi niezle. A mowa o norweskim. Tabelka zaklada mowienie, pisanie, sluchanie, czytanie i gramatyke. Wpisuje ile minut z zycia nad tym siedze.. zobaczymy po tygodniu wynik, i bede probowac go pobic w kolejnym tyg.
Jest weekend, jest i wino. Stwierdzam ze takie weekendowe winkowanie jest nagroda za trzymanie sie pionu w tyg. Czy to dobrze czy zle to inna sprawa, ale w dobie pandemii ciezko nie zwariowac z braku pracy. Braku zajecia. Wiec staram sie ten czas jakos sobie wypelniac - tu mowa o parciu na jezyk.
Dieta hmmm.. nie powiem ze lezy i kwiczy ale.. wczorajsza pizza byla zacna. Domowa, na grubym ciescie..taka o:
Nie dalismy rady zjesc calej - ok 42 cm. Taka okraglutka wyszla - lata pracy w pizza hut wychodza, bo umiem krecic :)
Od wtorku bede sama bo V leci do domu. Raz ze ma swoje swieta za tydzien a dwa kolejna wizyta w szpitalu..latanie w czasach covid'a jest na maxa utrudnione.. ale o tym innyn razem.
syrenkowa
7 listopada 2020, 12:43Ależ smakowicie wygląda! Powodzenia z norweskim, nadal jestem pełna podziwu 😉
mag2010
7 listopada 2020, 11:49Pizza profesjonalna:). Widać że wprawa jest. Mi w życiu taka nie wyszła a robiłam wiele razy