Minal kolejny tydzien. Na silowni nie bylam. W niedziele polecielismy na Islandie. Taki nasz walentynkowy wypad tyle ze wczesniejszy. Bylo cudnie. Wynajelismy mieszkanie w samym centrum, w otoczeniu sklepow restauracji .. i niedaleko od przystanku z ktorego codziennie jezdzilismy na wycieczki.
Zima, snieg, zorza polarna i przepiekne widoki. Kapiele w goracych zrodlach, z drinkiem w basenie i maseczka na twarzy... w 40 stopniach! Rewelacyjne uczucie! Park gdzie krecili gre o tron, przepiekny wodospad... gejzery.. polecam kazdemu!
Kilka zdjec.
Wrocilam chora. Na lotniskach pelno chinczykow w maskach a ja z takim kaszlem lecialam, ze bolala mnie cala klatka. Na wycieczkach nie moglam wysiedziec w autokarach bo tak mnie dusilo. Nie moglam spac, wykanczajaca ta choroba. Jutro ostatni dzien wolnego i w pon czas do pracy. Po tak dlugiej przerwie juz nie moge sie doczekac... trzeba na kolejna wycieczke zbierac;)
Dzis przypadkiem weszlam na stronke wyjazdow z norwegii. Na polnoc. Grenlandia wyglada rewelacyjnie. Leci sie na wlasny koszt na Islandie i stamtad wyplywa statkiem ..co najmniej 10 dni na morzu i te widoki! Musze pogadac z V ;)
Trollik
9 lutego 2020, 09:51Ladnie tam