Niby albo i az 6.5km. Niby i az 45min. Grunt ze zrobione. Dzisiejszy gonciarz na ytube jakos taki meczacy byl i czesciej spogladalam na uplywajacy czas. A ten kulal sie jak baba na kiju - bardzooo powoli. Poszlam z nastawieniem biegu ale jak tylko weszlam na bieznie to sil w glowie nie bylo. Ale trzeba sie przemoc. Po co przyszlam, to zrobilam. Plan wykonany.
Wczoraj po pracy do 2ej w nocy rozliczalismy godziny,bo koniec miesiaca i te jelopy jakos nie potrafia zapamietac ze jesli chca otrzymac wyplate to godziny musza podac i podliczyc wstepnie. Padlam do lozka jak kloda. Wykonczona fizycznie, psychicznie i z bolem zoladka. Rewelacja doslownie.
Gdzie ten weekend pytam? No gdzie?