Z zalozenia ruszenia tylek na silownie i wybiegania poki co wychodzi mi to co powinno. Czyli 45min i 6.5 km. Cieszy mnie to bo to juz prawie 20km w tydzien. Regularnie.Co przy wczesnienszym opijaniu sie winem jest postepem niemalym. zaraz tez sie przebieram i ide. Mimo ze pada. Niewazne.
Z racji zmiany sezonu na zimowy nachodzi mnie ochota na sprzatanie szaf. Czy to w kuchni (to jest naprawde wyczerpujace.. ten tlustly brud!) Czy w pokoju. Czaje sie dzis na sypialnie. Bo dzien wolny jest szaro bury wiec i tak nigdzie nie wyjde. A poukladac lumpy zawsze mozna zeby sie szuady z luzem zamykaly.
Wczoraj V mial wolne i pojechal do turka po owoce. Jaki z niego fajny chlop! Mimo ze musialam mu liste zrobic, przywiozl wszystko co chcialam. Ba nawet polskie GORALKI. Bede miec cos do kawy dzis popoludniu. Ciesze sie ze nauczyl sie ruszac tylek w dzien wolny i pomaga zakupach. Niby tak powinno byc i to jest normalne, ale jak ma sie w domu rodzinnym pania co gotuje i sprzata, to do wszystkiego trzeba dojsc malymi kroczkami.
W pracy, przynajmniej wczoraj bylo spokojniej niz ostatnio. Moze to zapowiedz cichego tyg? Chcialabym. Dalej wracam wypompowana, i zapypiam bardzo szybko.. tylko czemu w dzien wolny nie spie od 8 30? Taka zagadka.
Dzis w koncu musze nad jezykiem posiedziec.chociaz 30min. Choc latwe to to nie jest.