Niby wracam na dobre tory. Silka 2x w tyg byla. Krotko bo krotko ale lepsze to niz nic. Czekam na okres, ktory spoznia sie juz 2 tyg ... wszystko mnie boli. A najbardziej odcinek lezdzwiowy. Nie wiem czy to za miekki materac czy cos sie ze mna dzieje, ale przewracanie z boku na bok do przyjemnych nie nalezy. No ale moze minie.
Wczoraj zamiast sprzatac, wzielam rower i pojecham do parku na wzgorzu po drugiej stronie Oslo. Lacznie z szukaniem drogi z gps i podjazdem pod naprawde stromna gore w jedna strone zajelo mi to jakies 45min. Widoki przepiekne. Ludzi tlum. Jest tam restauracja, ale duzo ludzi mialo wlasny prowiant. Ja jak zyd, o wodzie, ale ze przed wyjazdem zjedlismy lunch to po co targac cos na plecach?
Bol kolan ( czy w ogole stawow) po powrocie taki, ze zrobilam sobie drzemke. Taka ot leniwa niedziela. V pojechal sie wygrzac do spa. Jak sie okazalo to bylo gejowskie spa, i on byl jedynym nie-norwegiem, o sniadej karnacji, wiec przyciagal wzrok jak laleczka tanczaca na rurze. Usmialam sie jak mi opowiadal jak to go obcinali wzrokiem.. hahha..
W sobote byl maraton. Biegli kolo mojej pracy, wiec widzialam elite i ich tempo. OMG. Biec z taka predkoscia tyle km...rewelacja!
W tym tyg 6 dni do pracy .. juz na sama mysl nie chce mi sie z lozka wstawac;)