Niczym ksiaze na bialym koniu, przyszedl po mnie na silke V z parasolem... bo tak lalo ze po drodze czesc ulic nieprzejezdna. Nagle zalamanie pogody. Skoro i tak musze isc do pracy - niech leje do wieczora a co tam. Na zdrowie!
Noga dalej boli, ciezko nawet ja dotknac. Mysle ze zrobie rentgen na urlopie zeby miec spokoj ducha ze nic sie tam nie uszkodzilo. Bo jak wczoraj V polozyl noge na mojej kostce to az wydarlam sie z bolu. A tak byc nie moze.
Silka na siedzaco, wiec klata i bicek. Nie zeby chcialo mi sie jakos specjalnie isc. Ale jutro juz nie bedzie czasu a w ndz zaczynamy urlop wiec czas sie wypieknic i ogolic nogi a nie pocic... no chyba ze nie dospie.. moze bedzie to wykonalne.
Praca tak dziala mi na nerwy w tym tygodniu, ze doslownie na sama mysl ze mam tam isc dostaje rozstroju zoladka.. brak edukacji i jakiegos takiego normalnego myslenia az kuje w oczy. Doslownie az pali w galy. No ale nic. Zacisne zeby i te 2 dni przetrzymam.
Waga laskawie waha sie ale w dobra strone. Po tych 3 tyg nie zeby bylo to cos spektakularnego, ale jednak. I tak zaloze tankini, bo do bikini V nie da rady przekonac..on i te jego staroswieckie poglady. Ehh. No ale jak sobie takiego chlopa wybralam to co, narzekac nie moge za duzo;)