Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Upadek motywacji


Juz piatek a nie wiem nawet kiedy zlecialo.. cieszy mnie ze do ndz coraz blizej i w koncu dzien wokny spedzony wspolnie.

Jakos spada mi motywacja w tym tygodniu. Tzn dalej cisne silke czy to cardio czy silowe ale jakby zapal mniejszy.Zaczynam przekonywac sie do tego iz 1h cardio to z dlugo ale z drugiej strony jak sobie podziele co robie na 3 urzadzenia, rower, orbi i wioslarz to nim na kazdym wymacham po 200 kcL to chwila schodzi i te 50min murowane sa... dzis jeszcze sauna i mycie wlosow i 1h40 nim do domu wrocilam.. 

Bieznia zaczela mnie nudzic, wiec powoli chcac czy nie wracam do interwalow bo to chociaz raz dwa o wypracowane. Nic to ze potem bym na czworakach zeszla do szatni. Plan jest. Staram sie srednio 550 kcal na wizyte wyrobic. Ale micha mi sie posypala.  Wino sie polalo  - gdzies te smutki trzeba utopoc a znowu czeka nas ciezki czas i wielka niewiadoma ze zdrowiem V. I mimo ze staram sie o tym nie myslec boli mnie to wszystko cholernie i uwazam ze zycie jest cholernie niesprawiedliwe. A bog zamiast w kosciele ludzi witac powinien na onkologie sie przeprowadzic.

Naprawde ciezko jest usmiechac sie jak zycie jedyne co mi rzuca pod nogi to klody i kosmiczme rachunki..:///

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.