w koncu czuje sie lepiej. Goraczka przeszla, kaszel sie w miare uspokoil. Ruszam spowrotem na silownie. Stesknilam sie. Spanie do 13stej i jedzenie sniadan w lozku ma swoje plusy, ale co za duzo to niezdrowo. Czas wracac do rzeczywistosci. I wcisnac tylek w legginsy;)
A tej radosci wstalam juz po 8ej, a w koncu dzien wolny. Tak ciemno za oknem, ze wyjscie a lozka I zrobienie kawy to juz wyczyn.. na silowni przyjemne pustki. Lubie male natezenie tlumu. Dzis bieznia i rower. Czulam sie grubo # w koncu minely 3 tyg!# ale poniekad to dalo mi kopa zeby sie nie zatrzymywac i tak 550 kcal na biezni i 200 kcal na rowerku.
Zaczelo sniezyc. W koncu poczulam zime. Przynajmniej przez okno.
Szybkie zakupy zrobione. Nie ma jak kupic swterer w 5min za cale 75 Krn. Nie jest to jakosc zniewalajaca ale kolor pasowal, kroj byl ladny, to czego chciec wiecej? Przyda sie bo ostatnie 2 tyg nosilam tylko sportowe bluzy. V potrzebowal nowe koszule do pracy wiec przy okazji sobie cos malego kupilam:)