Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poszukiwania właściwego pokoju - akcja chyba
zakończona:D


Chciałam się Wam pochwalić, że ....... chyba znalazłam sobie pokój! Cena jest bardzo ok, lokalizacja szału nie robi (Londyn wschodni), ale 5min od domu jest stacja kolejowa i w 20min już się jest w okolicy gdzie sensowna praca być powinna. Więc jest dobrze:D Babka, z którą będę się widzieć w pt, wydaje się być spoko, fotki mieszkania mi przesłała, więc to nie jest żadna melina:D Jeden problem chyba z głowy...:D

Będąc w UK, mieszkałam w kilku miejscach. 
Wpierw z Polakami, jak to mówiliśmy później z polusami. Było nas 6, i jak na to teraz patrzę to był to najbardziej chory układ w jakim kiedykolwiek byłam. Melinowskie imprezy po nocach, dragi, krzyki, chamskie odzywki. Kupowanie tylko tego co jest marki Tesco value, żeby odłożyć każdy grosz. Nigdzie nie pojechać, bo szkoda kasy, nic nie zobaczyć bo szkoda kasy. Awantury o głupie 4f na internet, awantury o to że chcemy (w 3) się wynieść i że nie oddadzą nam depozytu. Po prostu syf i malaria. Nigdy więcej powiedziałam sobie, nigdy więcej mieszkania z polusami!

W kolejnym z domów, właścicielkami były 2 stare siostry (ok 70tki), które nigdy się nie pojawiały (bo mieszkały daleko) ...ale jak się potem okazało miały swoich szpiegów mieszkających na naszej ulicy i wiedziały wszystko (że mieszka nas więcej niż dwoje, że pracujemy do północy, gdzie robimy zakupy, że kupiliśmy materac...paranoja!!)

Następny dom, był w przeciwieństwie do poprzedniego nowoczesny - rodzina wyjechała na południe i chcieli go od ręki wynająć - a my bardzo chcieliśmy tam mieszkać. W końcu była tam wanna, na tyle czysta i nowa że można było się bez problemu w niej położyć i leżeć w bąbelkach bez obawy o jakieś choróbsko! Luskusy. Ale że zmieniłam pracę, trzeba się było przeprowadzić. Do Londynu.

Tam, mieszkanie dzieliłam z parą dziwnych ludzi (wpierw wydawali się normalni). Mieszana para. Litwinka i Egipcjanin. Wszystko było dobrze dopóki nie wyszło na jaw, że ich wyobrazenie o doładowywaniu gazu = 2 osoby płacą tyle co ja mam płacić sama. Niedoczekanie. Od tego czasu rachunki i jej ciąża, skutecznie uprzykrzały mi życie. A landlord mimo moich gróźb nie chciał ich wywalić. Więc spakowałam się pewnego dnia i po prostu wyszłam. Potem mnie ścigali z rachunkiem za prąd ..ale to już inna historia:D

W kolejnym domu babka - wpierw wydawała się spoko, na rozmowie o pokój, powiedziała że nie ma problemu z tym żeby ktoś do mnie wpadał co jakiś czas. Nocować to nie może, ale odwiedziny są Ok. Coż, okazało się że nie są, kiedy zaczęła mi walić w ścianę i kazała się wynosić w cholere bo sobie tam niby sprowadzałam różnych gachów...i ona i jej syn (który pojawił się znikąd), są tym zgorszeni...Zgorszona to byłam ja, kiedy wyciągnęła mnie prawie za łachy do salonu, i kazała opowiadać o moim życiu seksualnym (jak się okazało ona jest rozwódką - cóż, nie dziwie się z takim nastawieniem:D)

W ostatnim domu było, co tu dużo kryć - rewelacyjnie. Miałam wielki pokój, łazienkę na swoim piętrze a obok był tylko 1 pokój, który przez długi czas był pusty. Było ciepło, nie musiałam się martwić o ciepłą wodę (jak u poprzedniej psychopatki). W kuchni (która miała chyba ze 40 metrów), miałam własne szafki, pół wielkiej lodówki i zamrażalnik. Widywałam się z rodziną (młode małżeństwo) rzadko bo pracowałam po 12h, i kiedyś nawet przyszli do mojej pracy zobaczyć czy faktycznie jeszcze żyje, czy może gdzieś wyjechałam, bo się martwili.. słodkie to było:D I żałuje że musiałam się stamtąd wyprowadzić..

Tak więc jak widzicie, znalezienie właściwego pokoju oraz właściwych współlokatorów zajęło mi szmat czasu. Trzymajcie kciuki, żeby Ashleigh była normalna:D

  • VitaEmma

    VitaEmma

    24 września 2013, 09:03

    O ja... i pomyśleć że to niby takie łatwe znaleźć pokój:/

  • nowa84

    nowa84

    22 września 2013, 21:58

    to prawda, mieszkanie z Polakami bywa uciążliwe i niekiedy człowiek wstydzi się swojego pochodzenia, oby Ci się udało teraz trafić w 10 :)

  • ellysa

    ellysa

    21 września 2013, 13:02

    mysle,ze po tylu porazkach mieszkaniowych w koncu bedzie git,czego Ci zycze:-))

  • bruitsdelanuit

    bruitsdelanuit

    21 września 2013, 12:50

    Jak długo mieszkasz w Londynie :)? Ładne miałaś przygody z mieszkaniami, nigdy nie wiadomo na kogo się trafi a na dobrych współlokatorów tym bardziej ciężko trafić :D Gratulacje, że znalazłaś mieszkanko jakieś, oby tym razem lepiej Ci sie trafiło, A co ostatniego domu - to rzeczywiście ,słodkie :) Ja sama mam ochotę zwiedzić Londyn bo jeszcze mnie tam nie było i zawsze coś wypada. :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.