Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mr Sumit - historia drania nad draniami! Cz.3


Odwiózł mnie do domu. Wyłączył silnik. Zapalił papierosa. Zaciągnął się i powiedział, że musi mi coś powiedzieć... złapał mnie za rękę i powiedział - MAM RAKA. A mnie zamurowało. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak powiedzieć. Pocieszać? Zaprzeczać? Co zrobić? Co można zrobić w sytuacji, kiedy osoba która jest całym Twoim światem, mówi Ci, że ma raka.. Zapaliłam papierosa i czułam jak łzy napływają mi do oczu...

Tymczasem...W pracy pewne osoby uknuły mały spisek przeciwko Niemu. Pewne zachowania-szczególnie przemądrzałego, leniwego Muzułmanina, który pozjadał wszystkie rozumu i leniwego Hindusa, spowodowały wielką burzę, której następstwem było bezrobocie. Jak ładnie to opisałam:) Wtedy nie było mi do śmiechu. Byłam przesłuchiwana przez szefa, szefa S. Przyjechał w garniaku, zamknął się ze mną w biurze. I zadawał pytania..masę pytań. Omawialiśmy regulamin. 
W pewnym momencie do biura wpadł S. Kazał mi się wynosić w cholerę, i wziął wszystko na siebie.O co poszło, nieważne. Z małej pierdoły, rozdmuchała się wielka wojna. Mogłam zostać. Mogłam odejść razem z nim. Wybrałam lojalność. Czyli bezrobocie.

Wtedy myślałam, że raz dwa coś znajdę. W końcu jakieś tam doświadczenie już miałam, nie musiałam znowu zaczynać od początku. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało.On od żony odszedł. W końcu. Zamieszkał u kumpla. Widywaliśmy się, kiedy nie musiał być w szpitalu. Czasami trzymali go kilka dni, czasami jechał tylko na zastrzyk.

Powiedział mi, że to białaczka.Szanse na wyleczenie równe zeru. Za późno na chemię, za późno na cokolwiek.Miał strasznie suche ręce, wręcz pękającą skórę.. bolało go wszystko. Kilka razy dosłownie skręcał się z bólu siedząc u mnie na kanapie..prosto ode mnie jechał do swojego GP na zastrzyki przeciwbólowe. Przeryczałam Bóg wie ile nocy i dni...
Po tym wszystkim w końcu mogliśmy być razem. I co mi z tego przyszło?Z tego czekania? Odkładania na później..wprowadził się do mnie na jakiś czas. Ale.Mój landlord stwierdził, że skoro mają tam mieszkać 2 os, to mam za pokój płacić 1,5 stawki..czyli 700 F!

A pracy znaleźć nie mogłam. Czy może nie szukałam dokładnie. Z perspektywy czasu, wiem że chciałam za dużo. Chciałam znaleźć coś, co byłoby podobne do tego co znałam i lubiłam. Za podobne pieniądze. Zamiast brać co było! Kretynka! A oszczędności topniały...żywienie 2 os,a jednej to też różnica..już pomijam % i papierosy....kupka kurczyła się...:)

Pewnego dnia wrócił od lekarza. Powiedział, że lekarz prowadzący załatwił mu eksperymentalną terapię w Stanach. Wyjazd przewidziany jest w ciągu miesiąca. Nie dawali mu dużych szans na przeżycie,ale lepsze było to, niż czekanie na śmierć..Więc zdecydował że jedzie.A ja zdecydowałam się na powrót do Polski. 

Nie mogłam zostać w UK. Wszystko kojarzyłoby mi się z nim, miasto, ulice.... Nie cieszyło mnie nic i nie potrafiłam sobie wyobrazić jak miałoby to wyglądać...Spakowałam wszystko, zamówiłam transport i bye bye England. Na lotnisku płakałam jak dzieciak. Starałam się jakoś trzymać, ale sama myśl że to nasze ostatnie spotkanie - wyciskarka łez na 1000% ........

Dni w PL ciągnęły się niemiłosiernie..dzwonił, gadaliśmy codziennie.Nadszedł dzień wyjazdu do USA. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Tu były święta wielkanocne, a on pakował manatki i leciał.Bilet w jedną stronę...........Ryczałam, ryczałam i ryczałam....

Swój pobyt na tamtejszym oddziale opisał jak to on - badania, kiepskie rokowania. Utrata wzroku w 1 oku, załamanie.. Gdy dzwonił, mówił że traci wzrok, że czuje że to już koniec, że nie może spać, bo boi się śmierci...Mówił że traci czucie w nogach, że grozi mu amputacja......a ja płakałam. Nie szukałam pracy, nie wychodziłam do ludzi. Zgoliłam włosy i siedziałam w domu mając nadzieję że ten koszmar kiedyś się skończy. Że znajdą magiczną pigułę! W końcu to Stany! Gdzie, jak nie tam??! Taaaa.....

Pewnego ponurego dnia napisał, że  czuje się kiepsko, i nie wie jak to będzie,...że przyszli konsultanci, wysłali go na skan i rach ciach, obetną mu nogę..wpierw jedną...a po jakimś czasie drugą.wrzucił na FB fotkę, dałabym sobie łeb obciąć  że to jego fota..na łóżku leżał koleś,.....ciało z kikutami w bandażach...Mimo wszytko, kochałam go. Z nogami czy bez, było to bez znaczenia..i tak był dupkiem,chamem i gnojem...... Miłość.
Więc jak to na romantyczną naturę przystało..., akceptowałam wszystko....zresztą, co mi pozostało? Miłość, iście z filmów (bez jaj??!!!), która śni się po nocach? Facet, który sprawia, że czujesz się jak prawdziwa Pretty Woman? Ktoś, kto naprawdę " rocks ur world's?" Myślałam, że to niemożliwe. Jakaś bzdura... filmowa bzdura........Taaaaa..Bzdura. Bzdura, która wywróciła mój świat do góry nogami.

cdn - 
  • nowa84

    nowa84

    23 sierpnia 2013, 19:05

    życie to nie bajka a pisze takie scenariusze że niekiedy ciężko uwierzyć, że to dzieje się naprawde

  • cynamonek92

    cynamonek92

    23 sierpnia 2013, 16:45

    tylko nie mów, że facet zwyczajnie nazmyślał...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.