Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie, nie,.....nie! I jeszcze raz NIE!


Nie lubię tłoku. I nic nie poradzę na to, że do szału mnie doprowadza przepychanie między ludźmi. Że o siłowni nie wspomnę! Po dniu otwartym (tydzień temu), dziś mój klub przeżywał oblężenie. A mnie trafiał istny szlag:) Aeroby pełne, maszyny prawie pełne...
Na pumpach nigdy (chodzę już chyba 3 miesiące) nie widziałam tyle ludzi...jedno babsko - bo inaczej tego nazwać nie można - rozwaliło się na  dobry metr od stepu....bo po co stać bliżej, żeby inni mieli dość miejsca? Myślałam ze podejdę i kurdupla (155cm) wypatroszę...!!!
Nie znoszę takich ludzi, co myślą, że mogą robić co im się żywnie podoba, czy robią miny jak innym nie wychodzi - babsko niby silne, ale już wypadów ze sztangą nie mogła zrobić, tylko squat'y robiła ze złośliwym uśmieszkiem patrząc na tych co byli dziś pierwszy raz....

Ćwiczenia z dziś:
Skalpel z Ewką o poranku;)
Body pump (zajęcia)
Bieżnia 30min (400kcal)

Taaadaaaam! Oficjalnie otwieram kolejny tydzień marszo-biegów. Teraz czas na 8-2. Nie było tak źle. Na pewno w stosunku do szarych i nędznych początków, jest o NIEBO lepiej i z formą i z chęciami,a to jest najważniejsze! :)

Miałam się mierzyć, ale ......nie chce mi się:) Jutro też jest dzień - i to nie byle jaki!! zaraz po porannej siłce, lecę do tesco po 4 kostki smalcu i popołudniu wielkie chruścikowanie!! już nie mogę się doczekać!! O jaaaaaa...będzie się działo:D

adios,

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.