Sorry, ale na starość (choć wcale nie czuję się stara, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy tak mnie odbierają) robię się wulgarna. Kiedyś nienawidziłam, kiedy ktoś przeklinał, pewnie dlatego, że mój ojciec traktował "kurwa" jak przecinek. Teraz coraz częściej brakuje mi przyzwoitych słów na opisanie rzeczywistości. A lądujemy w coraz czarniejszej dupie i znowu wstyd mi, że jestem Polką.
A wracając do tytułu mojego wpisu. Menopauza jest podstępną, wredną małpą. Atakuje bez ostrzeżenia, dając całkiem zwykłe objawy, które interpretuje się jako efekt przemęczenia i własnego wrednego charakteru, nad którym przecież nie można zapanować, no bo "ja przecież taka jestem". Aż raptem przychodzi refleksja, że no nie!!! aż taka beznadziejnie głupia i okrutnie wredna to ja chyba nie jestem i olśnienie: KLIMAKTERIUM! I wszystko jasne, co nie znaczy, że jest już dobrze, ale jednak ulga. Potem hormony się stabilizują na jakiś czas, człowiek zapomina jak to jest i one znów jebut z grubej rury... Właśnie znów mnie olśniło: bolą mnie cycki, ręce puchną, waga pokazuje jakieś wariackie cyfry, śluz jakiś taki dziwny, jakby płodny (po 50??) i plamienie. A ja widziałam tylko to, że wszystko doprowadza mnie do szewskiej pasji.
Dzisiaj podczas biegania olśniło mnie wreszcie. Dawno zostało udowodnione, że bieganie pomaga ułożyć myśli, dziś doświadczyłam tego osobiście A hormony potrafią nieźle namieszać w głowie. Obserwuję to na co dzień w szkole i zaobserwowałam na córce i innych mądrych dziewczynach z rodziny. W okresie dojrzewania drastycznie spadają możliwości intelektualne dziewczyn i wcale nie chodzi tu o humory i fochy (to swoją drogą), by spokojnie wrócić do normy, gdy ustabilizuje się sytuacja hormonalna.
No dobra. Teraz przyznam się, szukam tylko uzasadnienia, czemu ta wredna szklana, płaska małpa z łazienki pokazała mi dziś aż 77kg? No czemu??!!! Prawda, popełniłam kilka grzeszków, ale żeby aż tak mi grozić?! Przecież wybiegałam w tym tygodniu 40 km, chyba za mało...
Dobra, koniec z wymówkami! Koniec z czekoladkami (i tak już wszystkie te, które dostałam na Dzień Nauczyciela zżarłam), koniec z ciastem ze śliwkami (kończą się już?).
BG1966
25 października 2020, 14:49W sierpniu przestałam brać antykoncepcyjne i czekam na odzew organizmu. Na razie tylko niespodziewane uczucie ciepła mi się zdarza, nic więcej. I tak sobie myślę, że może nie rozwinie się żadna znana akcja. Obawiam się, czy na odchudzanie nie wpłynie. Miejmy uszy do góry. Nawet najdłuższa żmija przemija :)
kasiaa.kasiaa
25 października 2020, 06:34Ja się swojej menopauzy już zaczynam bać, jeśli będę ją przechodzić jak moja mama to mnie córka ma zastrzelić 😉😂😂😂 Miłej niedzieli 😊
dorotamala02
24 października 2020, 18:41He he super to ujęłaś! Pomyśl sobie na pocieszenie że to nie tłuszczyk się odłożył a wyrobiły mięśnie.Ja już mam to za sobą ale powiem że było ciężko i tylko dzięki ruchowi to przetrwałam.A z wagą będzie tylko gorzej i trudniej bo po odchudzaniu najtrudniej ją utrzymać zwłaszcza po menopauzie.Głowa do góry:)))
zlotonaniebie
24 października 2020, 18:02Ale mnie rozbawiłaś ( przepraszam) :))) Nie klimakterium tylko formą jak to opisałaś. Czasem wnerwione kobiety są takie atrakcyjne!!!
Berchen
24 października 2020, 17:45Zgadzam sie w calej rozciaglosci, hahahahaha, dzisiaj i wczoraj dostalam napadow zimnego potu. Tak bez powodu, jestem razem jakas oslabiona i zimny pot. Najpierw strach- co sie dzieje? No i olsnienie - acha, wszystko jasne, dopadlo i mnie.
Berchen
24 października 2020, 17:46Slownik zmienia slowa, "raptem".
alam
24 października 2020, 18:01Ja w ogóle nie mam "potów". Za to bierze mnie jasna cholera ;)
Berchen
24 października 2020, 18:06no ja dopiero od wczoraj , hahaha - cos nowego, gdybym pracowala to myslalabym ze od pracy ale jestem na zwolnieniu i nic szczegolnie ciezkiego nie robie, wiec nie ma innego powodu do tego co sie dzieje.