Jestem nim zachwycona. Już ponad rok sobie truchtam i widzę efekty. I wcale nie chodzi tu o utratę wagi, bo niestety bez ograniczenia michy nie ubywało mnie. Ale i nie przybywało!
To są zdjęcia kolejno z października, listopada i stycznia. Szału nie było, ale jaka frajda. Bo slow jogging to bieganie w rytmie niko niko: z uśmiechem, bez zadyszki, najlepiej w grupie, bo nie ma problemu z prowadzeniem rozmowy, a jednak kalorie są spalane dwa razy szybciej niż podczas marszu. Jak widać na zdjęciu w Olsztynie jest taka grupa zwariowanych entuzjastów.
Kiedyś myślałam, że do biegania to wrócę, ale jak już schudnę przynajmniej do 70 kg, a najlepiej to jeszcze bardziej, bo niestety kolana już dokuczają. Przetestowałam na sobie: można truchtać ze spora wagą; nie ważne jest jak szybko, tylko ile czasu; nie musi to być ciurkiem, tzn można po 5 minut uciułać dziennie 30 i będzie super!
W zaufanym gronie śmieję się, że Slow Jogging to takie zapierdalanko powolutku. Istota jego polega na lądowaniu na śródstopiu (biegnąc do tyłu lub podskakując można to doskonale wyczuć), robieniu malutkich kroków (na początku prawie takich tiptopków), bez podskakiwania (horyzont przed nami nie powinien skakać, suniemy jak po szynach) i nóżkami przebieramy w kadencji 180 kroków na minutę. Jak zastosujemy to wszystko, to będą nas wyprzedzać spacerowicze, ale my i tak robimy wtedy więcej dla swojego zdrowia niż oni. Ponadto trzeba, szczególnie osoby ze sporą nadwagą, które do tej pory nie podejmowały wysiłku uważać, żeby nie przekraczać 70-75% tętna maksymalnego. U mnie to około 125 uderzeń serca na minutę.
Na początek zainteresowanym polecam książkę twórcy slow joggingu: japońskiego profesora Hiroakiego Tanaki. Cieniutka, tylko 64 strony.
A kto lubi czytać polecam 2 książki polskiego propagatora Macieja Kozakiewicza:
Nie mam żadnych profitów z propagowania tej idei. I nie jest to żadna sekta, chociaż patrząc z boku na naszą olsztyńską grupę, można by tak przypuszczać
Uprzedzam: Slow Jogging wciąga!!!!
Właśnie jestem już odpowiednio ubrana i lecę. Postaram się małymi porcjami przybliżyć zainteresowanym zasady, ale to później.
Desperatka75
17 sierpnia 2020, 11:44Wygladasz bombowo! Super! Slow jogging to iestety nie dla mnie, bo nigdy nie lubiłam biegać;-D za to do marszu chcę wrócić, pozdrawiam!
aniulciab
27 lipca 2020, 14:32Pięknie wyglądasz :) Gratuluję spadku wagi i przesyłam pozdrowienia :)
ANULA51
16 lipca 2020, 23:42Tez lubię slow jogging ale tylko na krótkie trasy,lubię bardzo marszobieg
alam
17 lipca 2020, 09:12A czym to się różni?
kronopio156
16 lipca 2020, 12:52Po Twoim wczorajszym wpisie , a przede wszystkim widząc Twoje efekty też już szukałam w sieci;-) Powiesz też jak wygląda jedzeniowo Twój dzień?
alam
16 lipca 2020, 14:48Jedzeniowo nie stosuję żadnych rewolucji ani rewelacji. Jem bezmięsnie i beznabiałowo, ale to wcale nie pomagało mi schudnąć. Wręcz przeciwnie, bo niestety jadłam za dużo węglowodanów. Dopiero jak z powodu męża wykluczyłam gluten, zaczęło działać. Jem 3 główne posiłki dziennie. Staram się pomiędzy nie podjadać, by poczuć głód przed jedzeniem. Czasem oczywiście coś pochrupię. Obiad zjadam obfity, potem do kawy kawałek gorzkiej czekolady najczęściej a rzadziej jakieś ciastko czy ciasto owsiane. Jak kończę kolację, czuję niedosyt, ale za chwilę uczucie sytości przychodzi.
Laurka1980
16 lipca 2020, 10:29Jak osiągnąć wprawę w robieniu dokładnie takiej ilości kroków na minutę ?
alam
16 lipca 2020, 14:39Króciutkie kroczki i włączony metronom na 180 lub muzyka w rytmie 180. I nie zniechęcać się na początku, że babcie na spacerze wyprzedzają. Trzeba kontrolować tętno. Jak jest za wysokie można, a nawet trzeba przejść do chodu lub zmniejszyć kadencję. Na początek można zacząć od 150-160.
Laurka1980
16 lipca 2020, 16:34Już sobie ściągnęłam aplikacje na Apple Watch, będę próbować :)
Ta-Zuza
16 lipca 2020, 09:24Propaguj. Może wreszcie zatrybię;) Teraz mam rower na maxa, ale jesienią i zimą takie truchtanie może być zbawienne dla wskazań wagi...Jakby co...to psa już mam:)
alam
16 lipca 2020, 14:35Kiedyś też sporo jeździliśmy na rowerze a pies biegł. Niestety boksery to rasa, która nie wytrzymuje takiego tempa, szczególnie w starszym wieku. Coraz częściej nasze psisko wychodzi tylko na szybkie siku i kupę i nie daje się namówić na długie wałęsanie. Ale jak było chłodniej, to zamiast robić częste postoje na wąchanie psa, truchtałam sobie w tę i z powrotem na ile pozwalała smycz i potrafiłam tak wytruchtać ze 4 km. Zatem, da się ;)
zlotonaniebie
16 lipca 2020, 09:20Ładnie napisałaś:)) Ja podglądałam zasady na YT, ale książkę chętnie bym przeczytała, popatrzę w księgarni. Kluczowe jest tu towarzystwo, samemu to ciężko, przynajmniej mnie ciężko wyjść z domu. No i pieska zazdroszczę, to chyba bokserek:))
alam
16 lipca 2020, 14:29Bokserek, już nasz drugi. Pierwszy jest gdzieś na zdjęciu w galerii. Obecny Klusek niestety nie może być przeciążany długimi spacerkami, bo ma uszkodzone kolano i po takich eskapadach bardzo kuleje. Poza tym 9 lat dla boksera to już sporo i szczególnie w upalne dni ciężko namówić go na wyjście z domu. Nie wiem, gdzie mieszkasz, bo może podpowiedziałabym Ci gdzie szukać grupy slowjoggingowych zapaleńców i jakiegoś instruktora, który prowadzi otwarte zajęcia. Bo dobrze byłoby zacząć od porządnego instruktarzu. Powodzenia.
zlotonaniebie
16 lipca 2020, 14:42Miałam bokserka 15 lat, to moja wielka miłość. Do dziś wisi jego smycz. Tęsknię, ale nie zdecyduję się na drugiego. Dużo wyjeżdżamy, wiem, co przeszłam z tamtym, a miałam wtedy pomoc stacjonarną. Teraz byłoby jeszcze trudniej. No, ale jak widzę na ulicy to serce się wyrywa:))
Laurka1980
16 lipca 2020, 16:01O, to ja to samo, wielbię boksery, sama miałam jednego, wcześniej boksera miał mój Tato. Ukochana rasa!
alam
17 lipca 2020, 09:15Po śmierci pierwszego płakaliśmy z mężem przez miesiąc. Aż znalazłam fundację, która szukała domków dla samotnych bokserów. I zamiast płakać przygarnęliśmy 3 latka. I jest teraz podwójnie kochany: za siebie i za Pucia.