Ok, zaakceptowałam, że ma być wolno, ale żeby aż tak
Dziś 93,4 kg czyli 0,2 kg mniej niż tydzień temu ale 0,3 kg więcej niż w poniedziałek
Wprawdzie nikt wczoraj nie zmuszał mnie do późnej kolacji. Jednakowoż wcześniej przejechałam na rowerku 40 km.
Dość narzekań, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Dziś w planach basen a wcześniej ćwiczenia tangowe. Byle celu nie stracić z oczu...
gloriaimelman
20 lutego 2013, 16:36Bardzo dobrze , że choć troszkę się ruszyła waga. Muszę Ci się przyznać , iż moja waga jest bezlitosna i często pokazuje to czego bym nie chciała zobaczyć :-). Jestem z Tobą pozdrawiam
gzemela
20 lutego 2013, 14:32Lepsze - 0,2 kg, niż nic. Zawsze to spadek. Poza tym sama pisałaś, że lepiej żeby spadała wolno, bo co spada szybko, jeszcze szybciej wraca.
vita69
20 lutego 2013, 14:20to ile Ty musiałaś kręcić żeby wykręcić te 40 km?????? na pewno z 1,5 h................. ciesz się każdym spadkiem:))
barbara.nowowiejska
20 lutego 2013, 09:49Lepiej wolno niż wcale. Najważniejsze że w dół. a kiedy chodzisz na basen - rano czy po południu? Że też nigdy sie tam nie spotkałysmy....
marta803
20 lutego 2013, 07:15Hehehe no puzna kolacja tez lubie ale rano wychodzi szydlo z wora hehe
onaczeka
20 lutego 2013, 07:05dokladnie;) dąż do celu :) powodzenia i wytrwałości