Dzięki wam ruszyłam wczoraj dupsko i od razu lepiej się poczułam Ukręciłam 20 km i trzeba było się już zbierać na milongę. Moje paskudne samopoczucie związane było pośrednio z milongą. W naszej grupie tangueros jestem po prostu najgrubsza Wszystkie chude laski i ja przy nich jak hipopotam. One w zwiewnych sukieneczkach, ja w namiocie i to ciągle tym samym, bo kupić coś na mnie to masakra. I tak we wszystkim wyglądam okropnie, bo jestem po prostu gruba!!!! Staram się nie brać tego do głowy, ale jednak...
Wiem, wiem, narzekanie ani użalanie się nad sobą w tym nie pomoże. Dlatego nie odpuszczam i na nowo próbuję i będę próbować. Muszę zaakceptować fakt, że to potrwa, tak jak i trwało moje tycie. Zawsze chciałam szybko i to był błąd, bo tak się nie da. Szybko to potem dopadło mnie zawsze jojo. Wszystko potrzebuje czasu.
Waga na dziś 93,1 kg. Paski na vitalii powariowały
koontza
18 lutego 2013, 15:24widzsz juz przynajmiesz wiesz .....ze najskuteczniejsze chudniecie to wolne spadanie z wagi :) Powodzenia !
gzemela
18 lutego 2013, 13:23Widzę, że masz dobre nastawienie, ato już połowa sukcesu :)
asyku
18 lutego 2013, 11:39brawo za rower:)buziam:)
domino71
18 lutego 2013, 10:52nie no czekaj czekaj, jeszcze chwila i ty też będziesz w sukieneczce :)
patih
18 lutego 2013, 10:31masz więc porządną motywację, zrób wszystko abyś była najszczuplejszą laską w najseksowniejszej kiecce!