Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jeszcze się zastanawiam...
24 października 2008
Wprawdzie wczoraj już byłam zdecydowana (ale kobieta zmienną jest), że ważę się codziennie i nie ma zmiłuj, niestety nie ważyłam się dzisiaj. Z bardzo prostego powodu: nie spałam w nocy ani minutki, wykonałam robotę, która czekała na mnie od ponad pół roku a nie mogłam się do niej zabrać. W końcu z nożem na gardle nie miałam wyjścia. Za to jaki power mam dziś z tego szczęścia :) Trochę było śmiesznie dziś w pracy, gdy łapałam zawiechę, bo ni z tego ni z owego w połowie zdania wpadałam w drzemkę :), ale po pracy mi przeszło, wsiadłam na rowerek i podczas filmu "nigdy w życiu" przejechałam 37 km. Yes, yes, yes!!! Jak widać jeszcze mnie trzyma, czuję się jak po jakiś prochach. Może częściej będę sobie robiła przerwy w spaniu. Na przykład prasowanie podgonię, albo co innego...
asyku
26 października 2008, 17:35nie było czasu??no tak kobieta pracująca....pozdrawiam, miłego wieczorku podczas odpoczynku;)
asyku
25 października 2008, 09:43sobie odpoczniesz, bo ci motorek siądzie i co będzie???pozdrawiam..szalona kobieto:*!!pozdrawiam!!
Justyna40
24 października 2008, 22:17ja bym po takiej nocy i dniu już nie żyła:))))Podziwiam:)
Witalinka
24 października 2008, 22:06Oj długo mi jeszcze do Ciebie, zwłaszcza, że dziś wieczorem zawaliłam z jedzonkiem, niestety.... No i ja nie jeżdżę na rowerku, a do mojego stepera mam niechęć.
Desperatka75
24 października 2008, 21:49o jejuuuuu...brawo1 Miłego weekendu!!!