...od pracy, ale nie od odchudzania. Chociaż mam strasznego lenia, ale mam nadzieję, że to reakcja na nadmiar pracy w ostatnim czasie. Staram się, naprawdę się staram. Nie poddaję się tak łatwo. (Parę rzeczy muszę sobie wmówić, no nie? Nie ma to jak autosugestia!!)
Piątek spisałam na straty: najpierw w pracy dwa kawałki ciasta, bo koleżanka się z nami żegnała, potem u teściowej pączki (nawet straciłam rachubę ile zjadłam), a na koniec uczta serowa u przyjaciół. Ale poza tym i jogurcikiem z muesli na śniadanko nic nie jadłam, więc może nie było tak źle. W sobotę starałam się nie przesadzac z jedzeniem, ale nie miałam samozaparcia, żeby popedałować na rowerku. Mąż też coś zleniwiał i tanga też nie ćwiczyliśmy. Za to w niedzielę już byłam grzeczna - cała godzina pedałowania i godzina tanga. I dziś rano nagroda na wadze: 0,2 kg mniej niż w piątek.
Jedno co mnie martwi, to że nie trzymam się godzin ani zaplanowanych posiłków. Nie wiem, czy to później nie zaowocuje efektem jojo. Muszę pogadać z panią Joasią. No dobra, ale teraz zabieram już się do roboty, bo co z tego, że wolne. W domu trzeba odgruzować, bo ostatnio nie miałam nawet kiedy odkurzyć.
Machala
12 lutego 2007, 18:05godzin jest okropnie trudno, ale warto przynajmniej ilość dziennych posiłków ograniczyć do pięciu...a słodycze..no niestety są niedozwolone. Ja za nimi nie przepadam i mam je z głowy, ale gubi mnie chlebuś, kanapeczki...każda z nas coś lubi za bardzo i efekty..no cóż, po to tu jesteśmy. Chociaż nie tylko, ja spotkałam tu sporo sympatycznych ludzi i chętnie do nich zaglądam. Pozdrawiam!
annben
12 lutego 2007, 14:41tez bym tak chciala sobie pojesc, ale mi dieta na to nie pozwala, a jak jest u ciebie, nie szkoda ci tego co juz stracilas, nie podjadaj bo twoj organizm nie bedzie wiedzial co ty robisz i to co zjesz nieprawidlowo,czyli jakies tam ciasta i inne rzeczy bedzie sobie odkladal, chyba zalezy ci zeby zrzucic kg. a nie nabrac pozdrowionka i calusy pa,