W zasadzie jestem już po śniadanku i kawie, ale wstałam o 10, więc to dla mnie początek dnia
Wyjazd w piątek do Kaliningradu był udany. Koncert również, aczkolwiek dyrygent wydawał ostrożne sądy, typu, że potrzebne nam są koncerty do ośpiewania repertuaru.
Występowaliśmy jako gwiazda razem z Kwartetem Smyczkowym "A vista" w ramach następującego festiwalu:
Wróciliśmy późno, a mnie rano w sobotę nie było dane pospać, bo moi uczniowie pisali Wojewódzki Konkurs Matematyczny. Niestety na wyniki trzeba poczekać ponad tydzień
Po południu potańczyłam sobie z księciem małżonkiem na milondze w Staromiejskiej, więc porcja ruchu zaliczona! I to z jaką przyjemnością!!!
Jeśli chodzi o jedzenie w tym tygodniu, to nie było tragicznie, ale wzorcowo również nie, co waga mi wytknęła brakiem jakiegokolwiek spadku. Jedynie, z godną podziwu zawziętością, opierałam się wszelkim słodkościom
A teraz muszę już wreszcie dosiąść biurkower, bo mam zaległości zarówno w sprawdzaniu prac, jak i pedaleniu.
Moje zdrówko już ok, poza zawalonymi zatokami i ciągłym chrząkaniem, czego zdecydowanie powinnam się oduczyć, bo nie jest to dobre dla krtani.
Miłej niedzieli!!!!
elasial
14 marca 2010, 20:26nie jadłam na imieninach Krystyny.I mi się upiekło. Gratuluję udanego koncertu. Mojego chóru już nie ma;-(( bo maestro przeszedł był na Tamtą stronę. Ale jak milo się wspomina...
uleczka44
14 marca 2010, 14:56koncercie i podróży wypadałoby trochę odpocząć i zregenerować siły, tym bardziej, że nie do końca jesteś zdrowa, a tu co ja słyszę? Wieczorem milonga, dzisiaj rowerek. A może by tak malutki spokojny spacerek?
jbklima
14 marca 2010, 12:21żyjesz na bardzo wysokich obrotach.....ja to lubię...całuski.
paskudztwoo
14 marca 2010, 11:51no to sie ciesze ze wszytsko posżło dobrze i ze nie zaniemogłas, miłego pedalenia jak to napisałas hi hi