Wypadałoby się przywitać. Cześć. Witaj. Dzień Dobry.. takie powitania zwiastują chyba dobry początek dnia, prawda? ale nie... nie w tym przypadku.
godzina 6:50. cholera, powinnam wstać jakieś milion godzin temu, a dokładniej o 6.. teraz na bank w całym tym pośpiechu albo wyrżnę się na schodach albo włożę sobie szczoteczkę do zębów do oka. Wiadomo.
Patrzę na prawo, leży mój mężczyzna, który włączył system koparko-spycharki i wywala mnie z łóżka, wiedząc jak jest późno.
Wpadam do łazienki. szaleję, bo nie wiem co mam zrobić. i patrzę... w kącie stoi ona. Sprawczyni wielu łez. U każdego.
Kurde, czemu jest na wierzchu. Ahh takk.. Pamiętam.. Miałam się zważyć w poniedziałek, Ale upsssss.. jest środa. uwielbiam takie moje diety
"od poniedziałku" nigdy nie wychodzą.
Więc skoro stoi to wlezę, żeby uspokoić wyrzuty sumienia, że nie potrzebnie kurz się osiada.
i wlazłam. ba. żeby to raz. co najmniej pięć. wyrwało mi się soczyste "ku@%$a".. mój TŻ od razu przyleciał pod łazienkę, pewnie wystraszył się że sobie, nie wiem, suszarkę do oka włożyłam, bo to tak bardzo w moim stylu.
szybko odszczekałam, że to nic, że uderzyłam się w mały palec u nogi (każdy zna ten ból).. co miałam powiedzieć? że jego kobieta waży 110,1 kg?!!!!
wstyd, jak stąd do Białegostoku. czerwona na ryjku, ze wstydu i ciśnienia jakiego dostałam, próbowałam zakryć zażenowanie na twarzy najlepszym podkładem na świecie, ale cóż, nie poszło, wstyd i tak przebijał.
szybko przywdziałam to co znalazłam w szafie i powędrowałam do pracy. a że mam całe 10 min drogi spacerkiem to zrobiłam sobie w głowie szybki rachunek sumienia.
przecież jeszcze w lipcu ważyłam jakieś 90-93 kg. jak to się stało?!
najgłupsze pytanie świata. tak to się stało, jak się żarło kebaby, pizzę i tony słodyczy. wyjścia na randkę czy inny spacer zawsze coś przywlekły do domu. zazwyczaj czekoladę. pączka. pizzę. McDonalda. everything. i było fantastycznie. bo się żarło.
a teraz już nie jest.
dzień pierwszy ogłaszam za rozpoczęty.
SzczesliwaByc
6 grudnia 2016, 11:49Powodzenia :) U mnie podobnie - szybkie tycie, a jak przychodzi czas na odchudzanie, to waga zaczarowana ani drgnie. Już sobie myślałam dzisiaj rano na nią wchodząc, że chyba najłatwiej będzie mi zrzucić wagę... zrzucając ją z balkonu ;-)
vitalove
17 listopada 2016, 07:37Powodzenia, najważniejsze, że decyzja podjęta ;) Bardzo fajnie czyta się Twój wpis ;) Z niecierpliwością czekam na kolejne ;) Trzymaj się ;*
agnika26
17 listopada 2016, 10:43dziękuję :*
dorciaw1980
16 listopada 2016, 11:35no zesz fuck. zaprzyjaznij sie wiec z ta szklana wredota, bo rownia pochyla dosc stroma do tej pory....
Dadzira
16 listopada 2016, 11:29Gratuluje podjętej decyzji, od dziś bedzie tylko lepiej!