witam, dzień dobry, cześć i czołem!!
Jako, że wczoraj nastąpił mój kres bezstresowego życia wypełnionego tłuszczem i cukrem, jak sobie rano postanowiłam tak i uczyniłam- trzymałam dietę dzielnie, aż tak bardzo, że pod wieczór osobiście chciałam sobie wręczyć order własnoręcznie wyszyty, taka dumna byłam.
a szczególne gratulacje mi się należą za uskutecznianie najlepszego ćwiczenia na świecie. jest dobre, skutecznie i przynosi niesamowite rezultaty. instrukcję opiszę poniżej:
w związku z tym, że mój TŻ pracował dzielnie aby nasz kot miał godne życie, bo przecież dom jest kota, a my tylko spłacamy kredyt, przyowdziałam najbardziej seksowny strój jaki istnieje na świecie tj. ogromne spodnie dresowe, w których mój tyłek jest jeszcze większy niż teraz i ogromne kapcie z głową słonia (bo co, bo mogę. co z tego, że mam 26 lat) i tak sobie elegancko egzystowałam dopóki nie rozbrzmiał telefon.
myślę, oleję, bo kulturalnie chciałam sobie posiedzieć i popatrzeć jak kaczki pływają na rzece obok domu, ale dobra.
drugi raz ktoś dzwoni. no ku@#$@a. wstanę i zabiję jak się okaże, że ktoś bezpodstawnie chce mi tylko tyłek zawrócić swoim telefonem.
aleeeeż... to moja przyjaciółka, a jak już ona dzwoni, co dziwne bo zawsze potrzebuje około dwóch dni żeby przede wszystkim najpierw znaleźć telefon w torebce a dopiero później dzwonić, więc myślę, oddzwonię, może coś super poważnego się stało.
dzwonię, gadam, ona że przyjdzie, ja że spoko luz, ona że przyniesie ciastka, ja że nie, ona panika, świat się kończy, ciastka nie chcę, chyba czas umierać, napewno jestem chora, albo inaczej wpadłam w jakąś ciastkową schizofrenię i odmawiam najlepszych rzeczy na świecie.
przylazła. z ciastkami. w białej czekoladzie. kawa zrobiona. i je. patrzy na mnie i podsuwa pod nos. ja że nie. ona w płacz, że ja chora jestem. podejście numer dwa, ciastko mi pod nos, ja znowu, że nie. ona w histerię.
uspokoiłam, pogłaskałam po głowie, wytłumaczyłam, że to dlatego, że dupa rośnie i nie można, bo jak tak dalej pójdzie to będę się ubierać w Decatlonie na dziale z namiotami.
więc luz, zrozumiała, poleciała do lustra, bacznie przyglądając się swoim pośladkom i rzuca hasło; koniec żarcia, czas na dietę, idę z Tobą.
więc tak oto znalazłam sobie kompana.
ciastka zostały dla TŻ. i kota.
a najlepsze ćwiczenie na świecie: kręć głową raz w prawo raz w lewo. powtarzaj za każdym razem jak ktoś proponuje Ci niezdrowe żarcie. powtarzać do skutku.