Witam :)
Wolne dni stanowią dla mnie wyzwanie (pewnie dla Was również, ale jak pisałam wcześniej nie jestem szczęśliwym posiadaczem silnej woli). Do piątku jakoś się trzymałam tych swoich 1400-1500 kalorii. Od soboty było już gorzej. Może i nie było katastrofy ale było i jakieś piwko w poniedziałek, w niedziele pizza, wczoraj ciasteczka :(
Na szczęście dziś juz wróciłam do pracy i do moich pudełkowych, przemyślanych posiłków :) Co ja bym zrobiła bez tej pracy :P
Trzymam jak zawsze kciuki za siebie i za Was :D
j.lisicka
3 listopada 2016, 08:12Też wolę chodzić do pracy, jeśli chodzi o dietę ;) Może potraktuj to jako cheat day, mam nadzieję, że nie wpłynie na Twoje wyniki :) Wyrzuty sumienia tuczą :D
agnieszka.1988
3 listopada 2016, 08:40Traktowałam sobotę jako taki właśnie dzień ale jest też niedziela :P Ogólnie już nie jest najgorzej. Nie obżeram się, tylko czasem zjem coś czego nie powinnam. To już duży plus. Weekend jest czasem kiedy zjadam z chłopakami normalny obiad. Zjadam po prostu mniejszą porcję i staram się ugotować coś lekkostrawnego. Ale jak to faceci czasem nie da się uniknąć schabowego. Jednak wolę zjeść to niż kebab w budce :)
angelisia69
2 listopada 2016, 14:54a u mnie weekend rzadzi sie swoimi prawami,swoimi nawykami ;-) czyli SPA,owsianka na sniadanie w kazda sobote,pilatesik,drink po poludniu i w miedzy czasie jakies wymysly kulinarne/probowanie nowych przepisow.Tak sobie ustalilam rutyne i tak zawsze mi sie kojarzy.Od nas samych zalezy jak pokierujemy swoimi dniami i rutyna.Jesli rutyna jest zawsze jakis fast-food,mozna go zjesc w ramach obiadu czy kolacji i utrzymac bilans na 0,i zjesc ze smakiem a nie z wyrzutami ;-) ale objadac sie i zaprzepaszczac caly tydzien pracy-NIE WARTO!!!Pozdrawiam
agnieszka.1988
2 listopada 2016, 14:57Oj jak ja Tobie zazdroszczę tej motywacji :) ja nie jestem taka dobrze zorganizowana i zmobilizowana :(
angelisia69
2 listopada 2016, 16:54ale mozesz ;-) ja tez mialam kiedys balagan w glowie,powolnie sie ''statkowalam'' ;-)
agnieszka.1988
3 listopada 2016, 08:06Wiem że nie warto. Będę walczyć :) Trzymajcie z Nas kciuki :)
Kora1986
2 listopada 2016, 14:33oj tak - ja poza pracą też nie potrafię się trzymać w ryzach....
agnieszka.1988
2 listopada 2016, 14:39nie wiem dlaczego niektórzy narzekają ,,o matko znowu poniedziałek". Ja tam się zawsze ciesze :) No może tylko nie rano kiedy dzwoni budzik ale ta niechęć trwa może z 5 minut :)
Kora1986
2 listopada 2016, 14:40to ja może nie odczuwam aż takiej euforii, ale fakt faktem - potrafię wtedy ściśle pilnować pór posiłków, nie podjadam, mam określone porcje i nie mam pełnej lodówki pod ręką :-)
agnieszka.1988
2 listopada 2016, 14:49ja pracuje w szkole więc mam sklepik pod ręką ale się trzymam. Jedyny minus mojej pracy to siedzenie na tyłku 8h. Każdy pretekst jest dobry aby lecieć 2 piętra niżej do sekretariatu :)
dorciaw1980
2 listopada 2016, 14:26porob zdjecia tych pudelek, chetnie sie zainspiruje
agnieszka.1988
2 listopada 2016, 14:38oki dziś już zjedzone a pewnie pustych nie chcesz :P To zazwyczaj taki artystyczny nieład :) a pod koniec tygodnia nawet śmietnik tego co było w lodówce :D
orchidea24
2 listopada 2016, 13:46oo tak dni wolne to masakra pod względem posiłków :P :)
agnieszka.1988
2 listopada 2016, 13:15wiem, że nie tylko ja mam ten problem ale to mi nie dodaje otuchy ;(
Nattiaa
2 listopada 2016, 13:04jakbym o sobie czytała, powodzenia :)