No to pomecze was jeszcze moja bazgranina, poki moge:)
Ostatnia noc w miare przespana - z piatku na sobote, ale bylam mega zmeczona. Jednakze nie pieke juz ciasta o 5 rano, moze znowu w piatek:) Bylismy na tym wieczorze dla rodzicow, ale zamiast kierownika powinnam byla wziac ze soba na ten przyklad Molly, jej by sie bardziej przydala nauka oddychania i wyciszania. Sie biedny wynudzil straszliwie, i mial prawo, ale grzeczny byl i nie moge zlego slowa powiedziec.
Moje ucho jak zwykle mialo racje. Od piatku bowiem pobolewalo, raz mocniej, raz slabiej, moj nerwobol znaczy sie, tak sobie myslalam, ze cos sie stanie. Same stresy. Dla mnie przynajmniej. Bo dla mnie to stres ogromny - otoz w sobote bede musiala sie zobaczyc z moja tesciowa. Idziemy na urodziny do Lilly, najmlodszej siostrzenicy kierownika, i podczas gdy Lilly nikogo innego nie zapraszala, nie moge oczekiwac, ze tesciowa nie przyjedzie. Zawsze przyjezdza, nawet jak sie mowi, ze nie, bo: beda inne dzieci, a jej halas przeszkadza, nie bedzie nas, bo organizujemy urodziny gdzie indziej, to przyjdzie rano na ten przyklad, bo nic nie organizujemy i nie mamy ochoty na gosci - nie szkodzi, postoje pod drzwiami i poczekam, az wrocisz z pracy... Ja naleze do takich typow, ktorym wystarczy telefon z zyczeniami, a jak sobie zycze gosci na urodziny, to ich zapraszam i cos specjalnego przygotowuje.
Moze to brzmi smiesznie, ale to dla mnie naprawde okropnie ciezka sytuacja, nie chce sie z nia widziec, nie chce, zeby patrzyla na moj brzuch, nie chce, nie chce, nie chce. Nie potrzebuje tego. Ale tez nie moge robic dramatu, to w koncu urodziny Lilly, jej dzien i, jak by nie patrzec, to ja ta stara ciotka jestem i musze zacisnac zeby, poplakac sobie w domu i zagryzc zeby.
Nadmienie tylko, ze moja szwagierka ma jeszcze wieksze problemy z tesciowa niz ja:)
Psychicznie czuje sie dobrze, fizycznie - katastrofa. Flaki mnie bola strasznie jak sie ubieram, stekam strasznie zakladajac spodnie czy buty, najgorsze jest to, ze ukochane buty, tylko wsuwane na stope, musialam wyrzucic, bo sie popsuly totalnie, i teraz mi zostaly tylko wiazane, czujecie, jaka to meka??? Mala upodobala sobie "zabawe" pecherzem, z jednej strony to okropne uczucie, z drugiej bawi mnie straszliwie, wiec sobie placze przez smiech, albo smieje sie placzac, w ogole nie do pojecia jest, ze jakis taki maly ktos ma dostep do moich organow wewnetrznych i korzysta z tego bez umiaru.
Juz nie jestem tez taka ryza, zszedl ten rudy troche, teraz jest jakis miedziany, juz nigdy wiecej nie pojde do tej fryzjerki, nie, nie, nie, znow musze sobie poszukac kogos nowego, na szczescie fryzjerow jak grzybow, moze wreszcie trafie na tego kogos, komu pokaze zdjecie, powiem: chce tak, a nie inaczej, i mi tak wreszcie te wlosy zrobi.
Aaa, i kuchenke wreszcie kupilismy. W przyszlym tygodniu ma przyjsc elektryk i ja instalowac, nareszcie bede mogla cos ugotowac, bo na tej jednej plytce nie mam naprawde ochoty kombinowac. I Ewcia, zamowilam sobie tchibo... Konto sie pomalu znowu kurczy, olaboga, mowie wam, dzisiaj musze poplacic kilka rachunkow, i jeszcze mam taaaaaaka liste zakupow, jak rany.
Teraz niech sie jeszcze tylko lodowka i mikrofala zepsuja i bedzie komplet.
W zeszlym tygodniu sasiedzi juz udekorowali drzewko jajkami wielkanocnymi i postawili zajaca przed drzwiami. Na drugi dzien drudzy sasiedzi udekorowali dwa drzewka i postawili dwa zajace. A my umieramy ze smiechu. Od lat konkuruja ze soba, kto bedzie pierwszy na boze narodzenie, wielkanoc czy inne heloween, i kto da wiecej. Jedni przebili wszystkich instalujac na choince lampki, ktore swym kolorem pasuja do prosektorium.
Bosz, wiecie ile sie nad tym slowem zastanawialam? Ucieklo mi i nie moglam sobie przypomniec. Prosektorium. Tutaj to sie nazywa "leichenhaus". Dom zwlok. Brrrr. Ale taki wlasnie kolor mialy te lampki.
Milego dzionka, chudzielce.
izulka710
13 marca 2012, 12:41Kochana co cie na prosektorium wzięło?A kysz z takimi miejscami!!!!!! Ciebie czeka spotkanie z teściową w sobotę ,a mnie dentysta na fula,czyli usuwanie!!!!! Niech opatrzność ma nas w swojej opiece:))
asia0525
13 marca 2012, 09:08U mnie za to kiepska noc, co chwile do łazienki.... A co do teściowej to dasz radę. Nie masz wyjścia. Miłego dnia!!!
dorciaw1980
13 marca 2012, 08:07Haha, wspaniale sie Ciebie czyta :) tak lekko i zabawnie piszesz. Swietnie, ze zdecydowalas sie na akupunkture, bo zapewne chodzi o ta przygotowujaca do porodu? Od kiedy moja znajoma wlasnie dzieki tym zabiegom uwinela sie w 6 godzin!!!wiem, ze jesli tylko kiedykolwiek bede w ciazy, to sobie nie odmiwie takiego ulatwienia:) a te 6 godzin, to nie czas samego porodu. To czas od momentu kiedy zadzwonila do mnie, ze czeka na meza, zeby ja zawiozl do szpitala, do momentu powrotu do domu!!!!! Dasz wiare???? Ja bylam w szoku! Jedynie zalatwianie papierow zostawili sobie na kolejny dzien. Swoja droga to swietna sprawa, ze mozna turaj, jesli wszystko w porzadku, wracac do domu od razu. A wlosami sie nie przejmuj, odpoczna ci troszke i zafarbujesz kolejny raz. A tesciowa? W koncu skads dowcipy o nich sie biora;) Pozdrawiam