Ostatnie dni sa dość zabiegane, ale nie przeszkadza mi to nawet. Powoli wchodzę w okres gdzie muszę zapisywać na karteczce takie rzeczy jak "umyć zęby". A tak na poważnie, to oczywiście praca. W firmie mieliśmy coroczną "rewolucje" i "super zmiany". Ogólnie w tym roku nawet te zmiany mi pasują, wszystko co chciałam (no może oprócz podwyższki) dostałam. Robię co lubię, pracuję w domu, nikt mi nie przeszkadza, żyć nie umierać :) Zmuszają nas trochę do nadgodzin, chociaż rozumiem tez dlaczego wiec pracuję najczęściej od 8.00-8.30 do 17.00. Styczeń jest miesiącem postanowień noworocznych więc na brak pracy w drugiej firmie też nie narzekam i pracuje po 17 do 20 i w weekendy. Z początkiem nowego roku też postanowiłam się rozwijać, nowe pomysły wdrażać w życie, co pochłania dużo czasu ale daje niesamowitego kopa. Do tego ciągnę wyzwanie noworoczne z codziennymi ćwiczeniami na fb. Są dla mnie idealne, bo jest to ok. 4-5 ćwiczeń w 3 seriach. Zabiera mi to raptem 15-20 min. Nie codziennie udaje mi się to robić, wiec potem treningi sumuje i odrabiam, wszystko notuje aby nie zapomnieć :) Póki co idzie dobrze. Choć krótkie te ćwiczenia to jestem po nich z lekka zmęczona i zasapana. Dodatkowo wpadłam w współpracę z trenerem, tworzymy nowe wspólne oferty, dodatkowo zaproponował mi robienie dla mnie treningów w super atrakcyjnej cenie, i chyba od lutego/marca się skuszę, bo efekty treningów z nim były MEGA! Sama jednak nie umiem tak dać sobie w kość i tak się zmotywować, zresztą z niektórymi ciężarami po prostu nie radze sobie aby je podnieść do ćwiczenia, a on mi je podawał :) Prawdopodobnie będę u niego ćwiczyć tylko raz w tygodniu bo i tak z kasą cienko, ale jest to zawsze zastrzyk niesamowitej motywacji do działania...serio to uzależnia. No i na koniec do tego wszystkiego remont! Jest to z jednej strony błogosławieństwo bo kurde, dostałam dom! ale inna sprawa że do remontu :) Tak więc remontujemy, a bardziej mój mąż przyszły z teściem, prace idą po woli, ciągle jakiś nowy nowy wychodzi na wierzch ale chyba tak to jest z domami. Tak więc wiem na pewno że w "trakcie remontu" będę następne z 5 lat jak nie dłużej. Cieszy mnie jedynie myśl że zamieszkamy tam za miesiąc, w sumie pierwszy raz będziemy mieszkać sami bo od 4 lat mieszkam z teściami i chyba wiecie co mam na myśli że "już chce na swoje". Tak wiec moje życie w tym roku jest średnio ciekawe, jak nie w pracy to w Praktikerze, Castoramie itp.
Dzisiaj mam jednak "wychodne" i idę a koleżankami na piwo i imprezę urodzinową jednej z naszej "paczki". Fajnie bo dawno się nie widziałyśmy takim dużym gronem. Plany na weekend? Jak wytrzeźwieje to będę pracować, pojadę pewno malować kuchnie i tak zleci.
Dieta? Chyba teraz nie mam żadnej diety i dobrze mi z tym. Wczoraj jak wieczorem usiadłam, zdałam sobie z tego sprawę, że ja po prostu "tak jem" i to mnie bardzo cieszy. Słodycze wpadają, niczego sobie nie zabraniam, ale tak naprawdę i tak wybieram te zdrowe rzeczy bo je po prostu lubię :) Wyzwanie słodycz-owe na pewno rozpocznę w poście. Zdecydowanie na "tej diecie" i z tymi treningami czuję się najlepiej. Nie warzyłam się, ale figura jest całkiem ok. Oczywiście jak odstawie słodycze, zacznę tez jeździć więcej na rowerze albo biegać więc myślę że coś tam spadnie, ale w sumie to bym chciała już tylko max. 2-3 kg.
Ale się rozpisałam :D
chrupkaaaa
15 stycznia 2016, 17:41Aktywnie u Ciebie Kochana. Bardzo dużo pracujesz, jak Ty to ogarniasz?? Ja chyba nie dałabym rady., Podziwiam i gratuluję tego domku, Buziole
agab2
17 stycznia 2016, 21:00sama nie wiem, czasami po prostu nie ogarniam :)
angelisia69
15 stycznia 2016, 16:56udanej imprezki.Powiem ci ze im mniej sie mysli i stresuje o odchudzaniu itd. to czlowiek bardziej chudnie i zdrowszych wyborow dokonuje niz jak narzuca za duzy rygor na barki.
agab2
17 stycznia 2016, 20:59dokładnie tak!