O matko jaka jetem beznadziejna. Wczoraj wjechal fast food, hamburger plus shake i frytki. Do tego zjadlam 3 ciasta domowe bo byli goscie. Dopchalam to kolacja i słodkim. Zero aktywnosci i totalny len. Od poniedzialku mialam juz ladnie jesc i pocwiczyc a znow nic z tego, zamiast tego kolejne slodkie i kabanosy...porazka, jestem nikim.
zeee coo?
Tak bym napisala kiedys a moze nawet calkiem niedawno. Fakt-zjadlam to co wypisalam powyzej. Fakt drugi...sporo tego, no gratuluje Aga, masz spust godny drwala...alee hamburger byl pyszny, sheke obledny a cukierki dobre. Fakt trzeci - mialam dzis jechac na rowerze do pracy, trzymac diete iisc na silownie...w sumie z roweru zrezygnowalam bo wialo, w pracy zajadlam sie slodkim bo bylo za darmo a po pracy na trening juz sie nie chce a jak sie nie chce to po co...wyrzutow brak. Satysfakcja? A owszem. Sama sie nie poznaje. Wiem ze dlugo tak nie moge bo bedzie jojo ale na razir poki co....chwilo trwaj!
P.s. diete i cwiczenia zaczne jak mi sir zachce. Poki co mi sie nie chce to co sie bede zmuszac...kto bogatemu zabrobi? :)
Moze nie jest to postawa godna pochwaly i nasladowania ale dzis lamie wszelkie zasady :D swieta przedluzone :)
OnceAgain
14 kwietnia 2015, 08:09Cholerka i patrz z Ciebie przeszło na mnie i ja wczoraj zajadałam się pizzą i popiłam ją piwkiem. Dzisiaj już trzeba to poprawić :).
edyta4311
13 kwietnia 2015, 18:53Ja nawet jak się obzeram to ćwiczę, wrócisz i do tego :)