Jak nie umiesz się zachować to teraz masz! Wczoraj przesadziłam i dobrze o tym wiedziałam no i mam za swoje! Zgaga, pieczenie w przełyku, ociężałość, gazy, bolący brzuch...masz głupia krowo co chciałaś :) Dzisiejszy trening na siłowni graniczył z cudem. Pierwsze - brak energii, Drugie - wzdęcie, zgaga i gazy, Trzecie - brak mocy, Czwarte - mdłości i "zaraz puszcze pawia" Piąte - brak snu przez obciążony na noc żołądek
Generalnie czuje się tak jakbym wczoraj wychyliła litra z koleżanką na pół. Masakra! Strułam się jak nic słodyczami i po prostu - obżarstwem. No ale nic, jak pisałam co była a nie jest...blablabla. Tak więc dzisiaj mam 1 dzień bez słodyczy na moje 6 tygodni czyli 42 dni bez słodyczy. Czuje się zmotywowana, czuje że dam radę. Aby to wszystko wypaliło ładnie i elegancko muszę mieć coś w zanadrzu gdy mnie przyciśnie ochota.
Plan A. Jeśli wieczorem będę miała "deser" po obiedzie to pozwalam sobie na kawę z mlekiem i cynamonem i do tego jogurt grecki z dodatkami lub kakao. Ew. mogę zrobić również budyń :) Na to sobie pozwalam.
Plan B: Jeśli plan A nie zadziała i nadal będzie męcić i korcić - - biorę psa i idę biegać wokół bloku 2 - 3 kółka (ok. 20 min-30 ,om).
Plac C. W przypadku gdy wrócę i nadal nic to : 30 brzuszków prostych, 30 skrętnych, 20 pompek i 20 przysiadów, 20 burpees, 20 marszów na ramionach, 20 wykroków, , 1 min plank. Po wysiłku jogurt lub kakao.
Może wydawać się to dziwne, ale u mnie to jest z tymi słodyczami jak z alkoholizmem. Chodzi mi to po głowie cały czas. Męczy, ssie i masakra jakaś. Wczoraj właśnie powiedziałam sobie - a sruu i już wieziałam psa, pieniążki i poleciałam do żabki zakupić snikersa i jeżyki żeby zaraz je wszamać, ale na moje szczęście Żabka była już zamknięta. Już miałam w głowie myśl żeby na rower i na stacje...ale nie! Bez świrowania! I wtedy stwierdziłam - tak, mam problem z tymi jeba%%%ymi słodyczami. Jak z alkoholizmem - widocznie nie mogę nawet grana słodkiego zjeść bo jestem czekoholiczną i już.
LooLoo
13 listopada 2014, 11:24skąd ja to znam :D ale faktycznie, cukier to okropny narkotyk... ale jak już się odzwyczaisz to będzie łatwizna żeby nie jeść słodyczy. a z tą Żabką to normalnie znak z nieba ! :D
fokaloka
13 listopada 2014, 10:06Z tą Żabką to był znak jakiejś siły wyższej, że masz nie jeść słodyczy! Ja jak mam ochotę na coś słodkiego, to kupuję np Danio waniliowe i zjadam z musli i moja ochota na słodycze jest zaspokojona, a wydaje mi się, że to lepszy pomysł niż wszamać jakieś ciastka czy batoniki :)
agab2
13 listopada 2014, 10:39no ja mam tak że albo wóz albo przewóz :) albo zdrowo albo właśnie już niezdrowo co jest bez sensu :) Świat się jednak nie zawalił jak nic nie kupiłam w tej żabce, tak więc idzie :) Wczoraj całkiem spoko było :)
mona26r1
12 listopada 2014, 20:18haha, wybacz ale ta sytuacja z żabką i stacją taka zabawna, dobrze, że się opanowałaś :)
martyna92p
12 listopada 2014, 17:49Powiem ci szczerze, że mi to wystarcza. Jedyną wadą mojego odchudzania jest wielkie opychanie na wieczór, ale powoli staram się odzwyczać od tego - tfe tfe :) Od słodycze kuszą ale trzeba mieć silną wolę i nie dać się :P Najlepiej pomyśleć sobie że pójdzie w boczek i przejdzie ochota :D Pozdrawiam
agab2
12 listopada 2014, 18:13ja bym chyba umarła z głodu :P jednak staram się przede wszystkim nie głodzić bo wtedy to już w ogóle bym padła i zjadła wszystkie zapasy świata :P A ta wyobraźnia coś mi wieczorem niestety szwankuje :P
NaDukanie
12 listopada 2014, 16:49Mam podobnie. Wczoraj zjadłam 6 żelek. To jest nałóg i to straszny. Tez mam patent na budyń czekoladowy na słodziku lub galaretki bez cukru. Staram się je mieć w lodówce na bieżąco. Najgorzej jest w pracy. Nie poddawaj się.
agab2
12 listopada 2014, 17:396 żelek to dla mnie nic, 6 opakowań to w takiej ilości ja raczej prosperuje :)
NaDukanie
12 listopada 2014, 20:59No ale ja codziennie prawie mam coś słodkiego w ustacha a wolałabym tylko raz w miesiącu. Także od dzisiaj już koniec z tym dziadostwem. Bo inaczej nigdy nie pozbęde się tych 6 kg które wpadły tylko przez słodycze :(
naajs
12 listopada 2014, 15:42A może lepiej by było jakbyś w ramach 'cheat meal' pozwoliła sobie raz w tygodniu na np. czekoladowego batonika? :)) Może łatwiej byłoby opanować pokusę? :D
agab2
12 listopada 2014, 17:38no właśnie tak miałam mieć i efekty tego na wyżej załączonym obrazku :) zobaczymy...póki nie mam umiaru to wolę bez słodyczy z czego nie wykluczam w niedziele gorzkiej czekolady czy porcji lodów lub domowego ciasta, ale to się do niedzieli zastanowię :)
katinka75
12 listopada 2014, 15:41też nie lubię zasypiania i drugiego dnia po obżarstwie. PS. przejrzałam Twój pamietnik - ale Ty zapieprzasz!! Chodzi mi o ranne wstawanie i treningi, normalnie szok ! Podziwiam Cię bardzo
agab2
12 listopada 2014, 17:37heheh no zapieprzam to też potem mam takie potrzeby jedzenia :)
edyta4311
12 listopada 2014, 11:26Rozumiem Cię, też tak mam :) ja już kalendarz wydrukowałam wisi na szafce. Trening po przejedzeniu ciężka sprawa, :)
agab2
12 listopada 2014, 12:18a jak dokładnie to wygląda? coś będziesz jeszcze na tym pisać czy tylko zakreślać? To będą Święta inne od wszystkich, dłuuuugo wyczekiwane hehe :)
edyta4311
12 listopada 2014, 13:06zwykły kalendarz w sieci znaleziony, będę wykreślać dni :)
agab2
12 listopada 2014, 13:42cieszę się że nie jestem w swoich dziwactwach taka samotna :) bo mężczyźni mnie nie rozumieją ale widzę kobiety tak mają i już :)
endorfinkaa
12 listopada 2014, 11:23słodycze to też mój największy problem, ale trzeba je dawkować :)
OnceAgain
12 listopada 2014, 11:11Pierwszy tydzień będzie ciężki a potem już jakoś zleci :). Ja też odczuwam spory pociąg do słodyczy ale im rzadziej je jem tym mniejszą mam na nie ochotę :)
agab2
12 listopada 2014, 11:41właśnie na to liczę :) Wierzę że to jest możliwe :) podobno ktoś kiedyś mi opowiadał że dał rade z tego wyjść :)