Co to jest Gulun?
Lub raczej, kto to jest Gulun?
Nie wiem czy w ogóle istnieje takie słowo.
Ja go jednak używam, choć nie ja je wymyśliłam.
Co oznacza?
A no? ja tak określam osobę, która jest trochę ciapowata, bezmyślna.
Nie zdaje sobie sprawy z pewnych rzeczy.
Ograniczona.
Gapowata.
Nie jest złośliwa, ani nieżyczliwa.
Ot taki Gulun.
Tym Gulunem dzisiaj byłam ja.
A tak właśnie.
Jeszcze wczoraj Wam pisałam o tych drażniących pytaniach, sugestiach dotyczących moich dzieci, których nie mam.
Ot chyba bardziej ludzka ciekawość, niż złośliwość.
Fakt ? ja mam tego po dziurki od nosa.
A co ja dzisiaj zrobiłam?
Wydawałam facetowi pieniądze, pytałam o drobne, i nie miał.
Stwierdził, że żona podbiera, a ja dodałam, że pewnie i dzieci.
I dostałam w odpowiedzi, że nie ma dzieci.
Że owszem ma 40 lat, ze dwie chałupy, firmę i coś tam jeszcze, i nie ma, komu tego zostawić.
No fajnie!
Ale trafiłam!
No i zrobiło mi się strasznie głupio.
Trochę sobie pogadaliśmy.
Też ma już dość tematu dzieci.
Ciągłych pytań i pomysłów.
I dotarło do mnie, że trafiłam takim niby niewinnym słowem w czuły punkt i to w ten sam, co mój.
Normalnie Gulun ze mnie.
?Rozejrzałam się? i zaczęłam zauważać pary, które nie mają dzieci, a wcześniej widziałam tylko tych otoczonych pociechami.
To trochę tak jak z tym, że gdy jesteś singlem widzisz wszędzie pary (tak było ze mną).
Zrozumiałam, że ja też potrafię zranić, zupełnie niechcący tym, co i mnie rani.
Myślę, ba, nawet jestem pewna, że osoby, które pytały, nie miały nic złego na myśli, tyle, że ja mam dość i robi mi się nadzwyczajniej w świecie smutno.
Cała sytuacja dała mi dużo do myślenia.
Wiem, dlaczego lubię MM, bo stosując te dietę mogę nadal planować dziecko.
Ta dieta nie dość, że nie przeszkadza to wręcz może mi tylko pomóc.
Wczoraj dietowo było super, aż do chwili gdy zapaliły mi się ślepka na myśl o budyniu.
Oj ...Ania,...Ania.
Ale wiem jedno...drobnymi krokami w końcu usadzę się w torach MM na dobre i oby na dłużej, a w tedy waga pojedzie, że ho...ho, i oby w dół ;)
Kochani będzie dobrze - damy radę!
satyna
11 września 2009, 09:24czasem chyba wszyscy zachowujemy się bezmyślnie, raniąc innych bez złych intencji... i nie ma co sobie wymyslać od Gulunów ;-)
magdalenagajewska
10 września 2009, 18:40...wróciłam na łono Vitalii i zaczynam zaglądać do ulubionych. Też byłaś na urlopie, hę? :) Co do Gulona (a wiesz, że znałam to określenie? w mazowieckim tak mówią :)), to się nie przejmuj tak mocno - ważne, że pogadałaś z tym facetem i on wie, że nie miałaś nic złego na myśli. A co do dzieci... Gdy po raz kolejny słyszałam pytanie "a dzidzia kiedy?" (a było to na przykład po ponad roku starań...) to robiło mi się słabo. W końcu niektórym powiedziałam wprost, że jestem pacjentką kliniki bezpłodności i jak się uda, to spokojna głowa - powiadomię. I mają nie pytać, bo to drażni i boli. Zadziałało :) Trzymaj się cieplutko i uszka do góry! Buziaki :) eM.
Pigletek
10 września 2009, 09:35Kochana Aniu! Nie uwierzysz, ale ja od tych kilku dni codziennie robię perfect makijaż! Wczesniej tez robiłam, ale czasem tylko bezowy cień, tusz i wsio! A teraz codziennie się staram. I codziennie się balsamuję i wklepuję kremiki we wszystkie partie ciała. I kupiłam nowy fuksjowy biustonosz!!!!! HAHA. Też nie wiem czemu, przecież z "tego" nic nie będzie. Niezłe, co? Szkoda faktycznie, że nie możemy się spotkać. Może kiedyś spotkamy się w pół drogi, w jakiś ciepły weekend? Jakąś wiosną, czy cuś :) Miłego dzionka!
kalifornia26
10 września 2009, 00:17ja tez Ci kibicuje z czlego serca!!napewno nam sie uda.buziale!!
niunka31
9 września 2009, 20:49tak czlowiek czasem nieswiadomie kogos rani ojjj niom ciekawa jestem kiedy nas zaczna pytac o dzieciatko hihihi caluski i malymi kroczkami do celu
Pigletek
9 września 2009, 20:32Ja jestem ostatnio monotematyczna... No i nie zaczyna się zdania od JA. Ani od NO. Ani tym bardziej od ANI. Rany! W brzuchu mam motylki. Nie mam ochoty jeść. Dziś zjadłam mało, ale za to bombiastokalorycznie: chipsy ok 130 gram, 80 gram wiśni w czekoladzie, krokiet oraz jajo na miękko. Jestem zła na siebie o te 2 pierwsze rzeczy, bo skoro już mam ścisk żołądka, to warto by to było wykorzystać i jeść jak najmniej i małokalorycznie. No, ale skoro człowiek głupi jak ja... Co do dzieci. Mnie również pytają. Pytają rownież kiedy za mąż wychodzę. A ja nawet na kocią łapę chlopa nie mam :( Generalnie mnie to nie wzrusza, ale biorąc po uwagę mój utrzymujący się od piątku stan - mam ochotę płakać jak bóbr! Całuję Cię i ściskam serdecznie! Ja. Czyli Asia, czyli zakochany świrek (jak mawia moja koleżanka w pracy) :) <img src="http://4.bp.blogspot.com/_yChKUS5A3Ck/SYI5nDqDLrI/AAAAAAAADLA/Oo3WVnUC6qs/s400/pancakes.jpg">
beacia41
9 września 2009, 18:29a temat dzieci .... to naprawdę nie jest złośliwość ale pytanie o dzieci to coś w rodzaju brytyjskiego gadania o pogodzie. Jak nie ma o czym mówic to najłatwiej o problemach z dziećmi - to taki bezpieczny i uniwersalny temat no i najczesciej osoby ( małżeństwa) takowe posiadają wiec można chwilę pogawędzic "o niczym" I nacześciej pytajacy o dzieci nie mają zadnych złych zamiarów (chyba że jest to " ukochana " przyjaciółka ), nawet nie myślą że mogą urazić tą drugą osobę bo jakoś trudno się przestawić na myślenie że teraz coraz więcej par ma problemy z prokreacją i że to już nie jest taki "bezpieczny " temat jak dawniej.
wroneczka
9 września 2009, 18:09Kochany Gulunie:) damy rade, beedziemy szczupłe i będziemy miec wspaniałe rodziny