Każdy z nas ma takie dni.
Oby było ich jak najmniej.
Choć cieszy mnie jedna sprawa - zdecydowanie lepiej się dzisiaj czuję i wreszcie potrafię oprzeć się jedzeniu.
Na wagę nie wchodzę.
Widzę i czuję, że raczej mnie przybyło z kilogram niż ubyło.
Staram się trzymać MM ale to: mama zrobiła pyszne pierogi i nie miałam sumienia jej odmawiać, a to imieniny w pracy itd.
O tak, i to wystarczy by mimo ogólnego przestrzegania zasad MM po takich poczęstunkach, pojawiających się każdego, dnia nie gubić kilogramów.
Niby drobiazg ale zawsze.
Miniony tydzień to czas adaptacji po urlopie.
Pogoda deszczowa - ja taką lubię ale jakoś zaczęły mi puchnąć nogi i sen dopadał podczas pracy. Ratowałam się kawą prawdziwą a powinnam pić tę z cykorią.
A i tak jakoś wszystko zeszło się do kupy.
I coś czuję nadchodzące babodni.
Tracę nadzieję na dziecko.
Chyba nie będzie mi to dane.
Do szału doprowadzają mnie pytania typu:"no to kiedy?"
Ludzie są w takich sytuacjach bez serca.
Nikt nawet nie pomyśli co mogę czuć.
Kiedyś na topie były pytania o ślub, teraz o dziecko.
A mój czas właściwie się skończył...
Mam dość tego tematu.
Piotr cały czas jest w Słupsku i remontuje dom babci, a ja sama 250 kg od niego.
Dobrze, że mam psa bo nie miałabym do kogo ust otworzyć.
Kiedyś samotność, aż tak bardzo mi nie doskwierała.
A gdy Piotrek wróci to pewnie po jakimś czasie zacznie mnie jego obecność drażnić.
Jakie to wszystko pokręcone.
I jeszcze odchudzanie.
W planach o tej porze roku miałam mieć 10 kg mniej a tu klapa.
No dobra..., może na pocieszenie niech będzie, żę nadal lubię MM i nie zrezygnuję.
Trzymajcie się Robaczki
Justme7
9 września 2009, 12:09Czas czy nie czas....życie to zweryfikuje. Nie ma co rozmyślać...tylko Usmiechaj sie Aniu. potrafisz być tak optymistyczna,z e i ja sie nieraz zaraziłam przeciez. Jestes wytrwała i dzielna z tym MM. I tu jestes na pewno na plus. ja sie duzo szybciej zniechęcam jak nie widzę porządanych efektów....pozdrawiam CIe serdecznie i sciskam. Justyna
satyna
9 września 2009, 09:44ludzie czasem nie mają zupełnie wyobraźni - wydaje im się, że jak ktoś nie ma dziecka, to na pewno dlatego, że nie chce, woli robić karierę albo po prostu jest wygodnicki. A przecież najczęściej jest zupełnie inaczej. Te naciski są okropne. Wiesz, nauczyłam się już, że w planach można mieć to, co w pełni od nas zależy, a ile kilogramów schudniesz trzymając się zasad MM (czy jakiejkolwiek innej diety) tak naprawde nie zależy od Ciebie. A tym, co od Ciebie nie zależy, nie należy się przejmować :) Pozdrowienia!
niunka31
9 września 2009, 08:25co ma byc to bedzie.... a tesknoty i powroty sa cudowne glowa do gory
kalifornia26
9 września 2009, 00:35niepoddawaj sie!!napewno sie uda!moj tesciu mowi ze chcialby zobaczyc jeszcze wnuka(czyli nasze dziecko)i moze umierac!!to mu zawsze mowie ze my go przy zyciu trzymamy jak najdluzej!!hehehe!!!tez mnie to czasem wkuza,takie gadanie ,ale co zrobic!!trzym sie cieplo!buzka!
Martyna30
8 września 2009, 20:09Nie znam Twojej sytułacji ale nie mów, że Twój czas się skończył znam osobiście dwie kobiety, które zostały mamami w wieku 38 lat:) Zaznaczę, że to były pierwsze dzieci tych kobiet. Jedno dziecko ma w tej chwili 12 lat, a tej drugiej mamusi 9 mięsiecy. Sama wiesz najlepiej. Życzę wytrwałości w MM.