Dalej robię to co powinnam, czyli dieta i ruch (moje codzienne minimum do końca stycznia to 162 schody i 50 min roweryka).
A dzisiaj i to przed chwilką uświadomiłam sobie, że spodnie, które od kilku miesięcy były zbyt ciasne na mnie i nie było mi w nich wygodnie - leżą na mnie wspaniale. Nic mi nie wypływa i czuję się w nich jak supermenka. A nie ruszałam ich z szafy już jakiś czas. Czyli dieta działa. I choć na wadze tylko 3,5 kg mniej, to jakby w obwodach poszło znacząco więcej, niż można by się spodziewać po samym ubytku wagi.
I takie sytuacje też motywują.
Pozdrawiam Was serdecznie Kochani.
Wy też się nie poddawajcie i walczcie o lżejsze Siebie
crokus
16 stycznia 2013, 13:40Nie wiem, czy mnie pamiętasz, ja też znowu walczę :) Trzymam kciuki, cieszę się, ze waga spada!
Marta.Smietana
16 stycznia 2013, 10:04fajnie że są dobre :D
magdasobejko
16 stycznia 2013, 09:26super cieszę się razem z Tobą kochana ...pozdrawiam i życzę kolejnych sukcesów :)