Waga od wczoraj- 58,5kg. Nie wiem czemu. W sumie nie obżarłam się tak, żeby od razu kg skoczył. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mam mega zwolniony metabolizm (przy max. 1700 spożytych kalorii waga powinna mi delikatnie spadać, nie rosnąć... A ja nawet jak delikatnie zgrzeszę, od razu widzę to na wadze.) I mam zamiar coś w tym kierunku zdziałać. Dziś w Biedronce- rzuciła mi się książka "Dieta przyspieszająca metabolizm" autorstwa Haylie Pomrot. Kupiłam, biorąc jeszcze "Zamień chemię na jedzenie". Autorka naprawdę zna się na rzeczy (nie obiecuje cudów jak Dukan), przystępnie tłumaczy wpływ jedzenia na hormony, gospodarki hormonalnej na szybkość metabolizmu; słowem ukazuje całą działalność organizmu, jego mechanizmy, które doprowadzają do otłuszczenia/schudnięcia. Autorka proponuje 4 tyg. plan żywieniowy, mający na celu przywrócenie metabolizmu do formy pierwotnej oparty na 3 fazach. I chyba się skuszę.
I oczywiście, jak już doczytam, opiszę Wam pokrótce na czym to polega. :)
W ogóle wygrałam dziś czekoladę Alpen Golda. Odpowiedziałam na pytanie dotyczące reklamy Nestea. I dorzuciłam po 5 słówek z wł. i ang. do codziennej nauki- aktualnie jest 25, za jakiś czas do 30 dojdę i będzie świetnie. :)
MENU
1. Mix płatków 40g (ryżowe, owsiane, jęczmienne, żytnie), serek wiejski, 10g soku wiśniowego w syropie, 100g gruszki, 70g mandarynki, 10g wiórków kokosowych
2. (na szybkiego, mało zdrowo, niestety) 8 cienkich wafli ryżowych jabłkowych- jak 4 normalne + mleko waniliowe 200g
3. 140g ziemniaków, 260g startych buraków, 60g kurczaka pieczonego bez skóry
4. Kakao (szklanka mleka 2%, 2 łyżeczki cukru brązowego, 1,5 łyżeczki kakao nat.)
5. Szklanka mleka 2%, 60g gruszki, 100g jabłka, 60g mandarynki, otręby owsiane, żytnie (to wszystko podgrzane, ekstra, bardzo sycąca kolacja wyszła :) )