CZEŚĆ, KOCHANI!
Szczerze powiedziawszy to przez ten czas nie robiłam nic innego jak trzymałam wagę. To ćwiczyłam, to się obżarłam na jakiejś imprezie. Bywały dni kiedy jadłam jak szalona, a potem nienawidziłam siebie bardziej niż kogokolwiek na świecie. Zapomniałam o pamiętniku, na Vitalii głównie czytałam i sporadycznie komentowałam - a w mojej głowie się działo, oj działo.
W pewnym momencie wpadłam na cudowny pomysł - czemu by tu nie wyrzygać tego co zjadłam? I tak się zaczęło - kilka epizodów związanych z przejedzeniem się skończyło się w kiblu. Coraz bardziej lgnęłam w to bagno, aż mój z natury masochistyczny umysł podsunął mi pomysł, że może lepiej iść wymiotować zamiast ryczeć w poduszkę? I tak oto karałam siebie - jednak w odpowiedniej chwili zrozumiałam, że robię źle. Pomogły mi w tym również pewne osoby, ale najważniejsze, że oderwałam się od tej krawędzi za którą czekała niestety już choroba. Wydaje mi się, że mnie udało się oderwać od tego i jestem wdzięczna sobie za to, że odnalazłam drogę powrotu w odpowiednim momencie.
Chciałabym wrócić na zdrową ścieżkę - tę fizyczną, a przede wszystkim mentalną. Czuję się źle z sobą, codziennie zdarza mi się płakać i wiem, że to nie jest okej. Zatraciłam gdzieś tę silną cząstkę, po prostu chyba zbyt długo się trzymałam, nie wiem.
Ale wiem jedno - chciałabym by ta uśmiechnięta, dumna ze swoich wyników i z siebie dziewczyna wróciła. Chciałabym co rano oglądać ją w lustrze i zamierzam walczyć - a przynajmniej próbować pomóc sobie i innym. Vitalia dużo mi dała, więc może tym razem się uda wygrać wojnę z największym wrogiem - samą sobą? Oh mam nadzieję.
Tak czy siak, za motywujące wpisy zabiorę się w wolnym czasie, a przy okazji zrobię może Striking Beauty Challenge? To dość ciekawy pomysł, zobaczymy co mnie natchnie. ^^
DietetyczkaNaDiecie
2 października 2014, 21:59obyś pozbyła się takich myśli, a z resztą sobie poradzić bez problemu :-)
-stay-strong-
5 października 2014, 00:45No tak, no bo przecież wszystko siedzi w głowie. ;) Tam jest największa nadwaga - nadwaga myśli negatywnych.
NowaaJaaa
1 października 2014, 21:27u mnie było dokładnie to samo, teraz trochę się ogarnęłam i myślę, że już tego nie zepsuję. Bo bez sensu trzymacie tydzień diety, potem dwa dni obżarstwa i tak w kółko... Powodzenia!:)
-stay-strong-
5 października 2014, 00:46No dokładnie! Błędne koło, a ciężko z niego wyleźć. Ja na szczęście otrzymałam pomoc i również trzymam kciuki bardzo mocno za Ciebie <3
studentka_UM_Lublin
30 września 2014, 21:49głowa do góry, uśmiech na twarz :) zmień nastawienie :) dasz radę :) powodzenia :) ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://docs.google.com/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform
klaudiaankakk
30 września 2014, 20:44musisz zmienić myślenie. jak pokochasz siebie dietka będzie przyjemnością :)
-stay-strong-
5 października 2014, 00:51Jak przychodzą efekty to i jest się o co starać ;D